- Ĺšle się stało, że projekt taborowy Przewozów Regionalnych legł w gruzach. Grupy zakupowe tworzone przez marszałków województw nie dadzą już tego, co pasażer zyskałby dzięki jednemu dużemu projektowi obejmującemu wszystkie województwa – uważa Paweł Szczotka, dziennikarz „Kroniki Beskidzkiej”, pasjonat kolei.
- Przykładowo województwo opolskie, czy też dolnośląskie nie włączyło się do żadnej z grup zakupowych: ani do południowej, ani do zachodniej. Tym samym na zmodernizowanych odcinkach linii E 30, gdzie możliwe jest osiąganie prędkości 160 km/h, nie zobaczymy niestety jeszcze długo nowych składów – argumentuje Szczotka.
- Tworzenie przez marszałków grup zakupowych to niestety dalsza defragmentacja systemu kolei. Zamiast myśleć o spójnej wizji rozwoju Przewozów Regionalnych, marszałkowie wolą zamykać się we własnych województwach i regionach, pogłębiając wszystkie te negatywne tendencje na rynku przewozów pasażerskich, które zapoczątkowała reforma usamorządowienia z 2008 roku – zauważa Szczotka.
Przypomnijmy: spółka Przewozy Regionalne zamierzała wspólnie z trzynastoma województwami kupić 62 nowe pociągi do obsługi międzywojewódzkiego ruchu pasażerskiego. Kilka miesięcy temu 4 województwa z południa Polski (małopolskie, podkarpackie, śląskie i świętokrzyskie) odmówiły udziału w tym projekcie i zawiązały własną grupę zakupową, która bez udziału przewoźnika chce kupić 19 pociągów. Podobnie postąpiły cztery województwa z zachodu Polski (zachodniopomorskie, wielkopolskie, lubuskie i łódzkie), które złożyły wniosek na zakup 22 składów. W tej sytuacji Przewozy Regionalne zgłosiły kilka wniosków dotyczących modernizacji taboru. Na liście indykatywnej znalazł się tylko jeden z nich zakładający modernizację 100 elektrycznych zespołów trakcyjnych.