Premier Donald Tusk przyznał dziś, że wolałby, żeby pociągi dla PKP Intercity dostarczała Pesa, a nie Alstom. W dyskusj na portalu Twitter Tusk powiedział też, że sukcesem rządu jest 300 mld zł dla Polski w nowej perspektywie UE.
Otwarta dyskusja podsumowująca 2013 rok z premierem Tuskiem miała miejsce na portalu społecznościowym Twitter. Jednym z najpopularniejszych tematów była reforma Otwartych Funduszy Emerytalnych. Kolej została wspomniana raz. Po raz pierwszy przez innego polityka, byłego członka Platformy Obywatelskiej Janusza Palikota.
- Zadłużył Pan PKP Intercity na prawie 3 mld kupując włoskie Pendolino. W czym gorsza była polska Pesa? - zapytał premiera Palikot. - Też wolałbym Pesę, ale nie wpływam na przebieg przetargów - odparł premier.
- Bardzo się cieszymy, że Pan Premier docenia Pesę - skomentował dla 'Rynku Kolejowego" dzisiejsze słowa premiera szef promocji Pesy Maciej Grześkowiak. Zaznaczył jednak, że specjalna pomoc premiera w przetargach nie będzie bydgoskiemu producentowi potrzebna. Grześkowiak przyznał, że ostatnio rząd coraz lepiej radzi sobie ze wspieraniem polskich firm, co pokazuje ostatnia wizyta gospodarcza rządu i przedsiębiorców w Izraelu. - Ta misja, albo ostatnia wizyta w Pesie wicepremiera Piechocińskiego pokazują, że Pesa jest ważna na mapie gospodarczej kraju - podsumowuje Grześkowiak.
Zakup Pendolino mocno krytykował ostatnio PiS. Kilka miesięcy temu przed bramą Pesy stanął szef PiS Jarosław Kaczyński mówiąc, że działania rządu szkodzą polskim firmom i podał przykład Pesy (producent odciął się od tego wydarzenia, a Kaczyński do fabryki nie wszedł). Zakup pociągów we francuskiej, a nie polskiej firmie jest jednym z argumentów krytykujących zakup polityków opozycji. Ostatnią dyskusję na temat pomiędzy PKP Intercity a powiązanym z PiS Czesławem Warsewiczem, byłym prezesem PKP IC, można przypomnieć sobie tutaj.