- Wysyłam mamę pociągiem nad morze, z Krakowa Głównego do Słupska. Myślę sobie - jestem nowoczesny, kupię bilet przez internet. Zalogowałem się, znalazłem połączenie, szukam opcji "kup bilet" - nie ma. Nie można kupić biletu wcześniej niż 30 dni przed odjazdem. Ok, poczekam kilka dni i powtórzę operację. Loguje się na 30 dni przed odjazdem, znajduję pociąg, szukam taryfy zniżkowej dla emerytów. Nie ma – skarży się nasz Czytelnik.
- Nie można kupić biletu przez internet bo pani w kasie musi przybić pieczątkę w legitymacji uprawniającej do zniżki. Ok, czytałem ostatnio, że sprzedaż biletów w kasie została usprawniona. Jest jedna kolejka do wszystkich kas i specjalny system wskazuje wolne okienko. Będzie dobrze. Nie było – informuje pasażer. - Na miejscu zastałem długi, wielokrotnie zawinięty sznur ludzi oczekujący wskazania wolnej kasy. Kasy otwarte były 4. Kasy zamknięte: 12. Po odczekaniu godziny w końcu się doczekałem – dodaje.
Kasjerka wszystkie dane musiała wpisać ręcznie, z godziną przyjazdu i odjazdu włącznie. - Ciekawa sprawa bo w necie wystarczy wpisać nr pociągu i wszystkie dane od razu wyskakują. Pani podała mi bilet i miejscówkę, podbiła legitymacje pieczątką i mówi: 131,36zł. Hmmm... coś za dużo... Ale nie wnikam, bo w ostatniej chwili zdecydowałem by kupić kuszetkę z pościelą zamiast tej taniej bez niczego, a dane na bilecie się zgadzają. Jest zniżka 37% i 15% za wczesny zakup. Relacja i km też są w porządku – relacjonuje nasz Czytelnik.
- W domu sprawdzam bilet raz jeszcze. Porównuje z ofertą internetową. Jest ponad 40zł droższy niż powinien. Oglądam bilet raz jeszcze! MAM! Kasjerka policzyła taryfę dla EuroInterCiti zamiast TLK – wyjaśnia pasażer. - Dzwonię do nich! Przez ponad godzinę telefon jest zajęty. W końcu pani w słuchawce mówi by zrobić skan biletu, że rozpatrzą reklamację, a jak będzie pozytywna to... będę musiał udać się do kasy na dworzec. Pytam po co ten skan jak i tak będę musiał tam pojechać. Pani mówi, że mogę pojechać prosto do kasy. Właśnie się zbieram. Ciekawe jak długi będzie sznur ludzi do okienek... – zastanawia się nasz Czytelnik.