- Pasażerom to można tylko powiedzieć: Sorry, mamy taki klimat. No niestety - stwierdziła minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, komentując w TVN24 wielogodzinne opóźnienia pociągów wywołane zimową aurą. Zaznaczyła też, że na 4 tys. uruchomionych pociągów, utknęły tylko 2.
- Nic nie poradzimy i wszędzie to się zdarza. PKP Intercity zrobiło wszystko, żeby tych pasażerów jakoś zabezpieczyć - stwierdziła Bieńkowska. Indagowana przez prowadzącego, Kamila Durczoka, dodała, że "nie była to jakaś niesłychanie dramatyczna sytuacja".
- Ja wiem, że to może nie jest medialne i telewizyjne, ale przecież każdy człowiek w Polsce zdaje sobie sprawę, że zima w Polsce jest. I że jak zima w Polsce jest, to czasami się zdarzy, że coś na linii się podzieje, np. z lodem - powiedziała wicepremier.
- Absolutnie nie dam sobie powiedzieć, że dzisiaj coś się stało strasznego. Stało się coś bardzo niewygodnego dla pasażerów dwóch pociągów. Ale jeszcze raz powtórzę: 3998 pociągów dojechało do stacji właściwie bez opóźnień - podkreśliła Elżbieta Bieńkowska.
W całej Polsce, w wyniku oblodzenia przewodów trakcji elektrycznej, opóźnienia przekraczające 60 minut odnotowano w przypadku 82 pociągów. Absolutnymi „rekordzistami” okazały się pociągi TLK „Karkonosze” i „Rozewie”, które utknęły w Ostrowie Wlkp. na kilkanaście godzin.