Już niedługo przewoźnicy zaczną inwestować w nowe pociągi, tramwaje i metro. W nadchodzącym 2010 roku, planowane wydatki na tabor szynowy, szacuje się na ok. 5 mld zł. Jak podaje „Gazeta Prawna” najwięcej na zakupy przeznaczy PKP Intercity, bo prawie 2,5 mld zł.
Producenci określają Polskę jako jeden z największych i najbardziej perspektywicznych rynków zamówień kolejowych w Europie. PKP Przewozy Regionalne zamierzają zakupić 70 nowych elektrycznych zespołów trakcyjnych. Na razie została podpisana umowa na studium wykonalności, które określi jakie pociągi mają być kupione i na których trasach będą kursować. Z kolei PKP Intercity planuje gruntowną modernizację 300 wagonów do obsługi pociągów pospiesznych. Szacunkowa wartość kontraktu to 600 mln zł. W przyszłym roku możliwe jest też rozstrzygnięcie przetargu na 20 szybkich składów zespolonych, za ponad 1,5 mld zł. Kontraktem zainteresowane są największe firmy na rynku, takie jak Alstom, Bombardier, Siemens i Ansaldobreda.
- Polska staje się rynkiem, na który zwrócone są oczy największych producentów taboru szynowego. Spowolniony kryzysem świat ograniczył zakupy, bo ma czym jeździć. Polskich zamawiających, dopiero odrabiających wieloletnie zapóźnienia, wspierają zaś fundusze unijne - powiedział „Gazecie Prawnej” Adrian Furgalski, analityk rynku transportu z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Kolejna firma, która ma w planach zakup taboru, to Metro Warszawskie, które chce rozpisać przetarg na 35 nowych składów. Możliwe jest również powiększenie kontraktu przez warszawski ratusz bez przetargu, co umożliwia obecne prawo zamówień publicznych. W tym przypadku wartość całego zamówienia wynosić będzie niemal 1,5 mld zł. Samorządy poszczególnych województw również planują zakupy taborowe. Zachodniopomorskie do 2012 roku zamierza przeznaczyć 150 mln zł na zakup szynobusów. Wielkopolskie też nie zostaje w tyle i w latach 2010 - 2013, przewiduje wydatki na nowy tabor w kwocie około 483 mln zł.
- Polska jest jednym z największych rynków na świecie. W dalszym ciągu jednak zamawiane jest tutaj o wiele mniej taboru niż w innych krajach - przyznaje „Gazecie Prawnej” Stanisław Skalski, dyrektor sprzedaży w firmie Stadler.