W przyszłym roku minie 160. rocznica pierwszego przejazdu pociągu z Berlina do Wrocławia. Pięć godzin i 40 minut Tyle zabiera dziś podróż pociągiem ze stolicy Dolnego Śląska do Berlina. To dokładnie dwa razy dłużej niż przed wojną - pisze Słowo Polskie.
60 lat temu pociąg o wdzięcznej nazwie Latający Wrocławianin potrzebował na pokonanie tej trasy zaledwie dwóch godzin i 44 minut. Przy okazji zbliżającej się 160tej rocznicy przejazdu pierwszego pociągu na tej trasie, władze Berlina zgłosiły pomysł, który pozwoliłby skrócić podróż do trzech godzin.
A i tak nie wiadomo, kiedy ich pomysł udałoby się wcielić w życie. Niemcy proponują, żeby zmodernizować i zelektryfikować odcinek między przygraniczną Horką a Węglińcem. To zaoszczędziłoby bardzo dużo czasu pociągom, które dziś musza objeżdżać ten odcinek dookoła tłumaczy Maciej Zathey z Biura Rozwoju Wrocławia.
Na razie jednak wszystko to przymiarki. Nikt nie jest jednak w stanie powiedzieć, kiedy można by zmodernizować ten fragment torów. Nie wiadomo też, ile potrzeba na to pieniędzy. Jedyne co jest pewne to to, że szybsze połączenie bardzo by się przydało. Do Szczecina co roku na zakupy przyjeżdża 200 tysięcy Niemców. A Wrocław mógłby być dla nich dużo atrakcyjniejszy jako miejsce weekendowego wypoczynku twierdzi Paweł Romaszkan, dyrektor biura promocji Wrocławia.
Fakt, że dziś do Berlina jedzie się pociągiem dwa razy dłużej niż ponad pół wieku temu, nie przeszkadza władzom obu miast planować hucznych obchodów rocznicy przejazdu. Urzędnicy są tak zapaleni do tego pomysłu, że przesunęli ją o rok. Pierwszy pociąg dojechał do Breslau ze stolicy Niemiec 1 września 1846 roku. 160 rocznica wypada więc po wakacjach w przyszłym roku. Ale urzędnicy będą ją obchodzić już w nadchodzący długi majowy weekend.
-W tym roku jest w Niemczech rok Polski, dlatego chcemy teraz zorganizować obchody tłumaczy Sławomir Najnigier, wiceprezydent Wrocławia. Szczegółowego planu jeszcze nie ma. Wiadomo tylko, że władze obu miast przejadą się parowozem z Berlina do Wrocławia i z powrotem.