Winny tragicznego wypadku na przejeździe kolejowym we Władzinie jest prawdopodobnie kierowca gimbusa - uznała kolej.
Kierowca autobusu wiozącego 30 uczniów, 60-letni Andrzej R. prawdopodobnie nie zauważył nadjeżdżającego pociągu. - Pociąg jechał z prędkością 58 km/h, autobus - ok. 30 km. Maszynista hamował, ale nie miał szans zatrzymać składu. Autobus nie hamował, widać jednak, że kierowca próbował uniknąć zderzenia i wykręcić pojazd - tak Andrzej Bandosz z Polskich Linii Kolejowych relacjonuje wstępne ustalenia komisji kolejowej. W wypadku zginął kierowca i dwóch chłopców: 14- i 15-letni. 11 uczniów jest w szpitalu.
Podobnie - choć nieoficjalnie - o przyczynach wypadku wypowiada się policja. Specjalna komisja PKP ma miesiąc na zakończenie prac. - Nasi pracownicy byli trzeźwi. Maszynista jest nadal w szoku - mówi Bandosz.
We Władzinie pod Mińskiem Mazowieckim na dobę przejeżdża 15 pociągów i ok. 270 samochodów. Nie ma tam zapór, dróżnika, świateł ostrzegawczych czy dzwonka. Jest jedynie znak stop i krzyż św. Andrzeja. Kolej uważa, że widoczność jest bardzo dobra. Ostatni raz na tym przejeździe człowiek zginął w 1999r.
Kolej chce zmodernizować przejazd we Władzinie, jeśli dołoży się do tego samorząd. Zamontowano by tam sygnalizację świetlną i dźwiękową. Koszt to ok. 50-60 tys. zł. Takich przejazdów jak we Władzinie jest w Polsce ponad 8,5 tys.