Szlifierka, która zacznie pracę w poniedziałek w stolicy, ma wyrównać tory po to, by wagony jeździły ciszej. Ale motorniczowie nie mają złudzeń – ich pojazdy zawsze będzie słychać.
Wycie silnika i stukot stalowych kół dobrze znają wszyscy warszawiacy mieszkający przy trasach tramwajowych. Hałas, który powodują składy, sięga 70 dB, podczas gdy norma to 60 dB.
- Tak, przekraczamy dopuszczalny poziom decybeli – przyznaje Wojciech Szydłowski, rzecznik Tramwajów Warszawskich. – Najbardziej głośne są stare wagony typu 13N – dodaje. Najgorzej jest na Al. Jerozolimskich i na ul. Marszałkowskiej, gdzie tramwaje kursują średnio co minutę. Natężenie dźwięków, które wydają zależy m.in. od tego, wśród jakiej zabudowy jeżdżą – na odcinku Marszałkowskiej pomiędzy placem Zbawiciela, a placem Unii Lubelskiej, gdzie tory biegną między budynkami, hałas przejeżdżającego szynowca potrafi niemal ogłuszyć pieszego.
Do Tramwajów Warszawskich wpływają skargi od mieszkańców narzekających na uciążliwe odgłosy. – Każdą z nich rozpatrujemy. Robimy badania poziomu decybeli w miejscu wskazanym przez warszawiaków i przepraszamy za te niedogodności – zapewnia Szydłowski.
Niestety, niewiele można na to poradzić. Sposób jest tylko jeden – trzeba wymienić torowisko i kupić nowe składy. Tramwaje Warszawskie nie mają na taką inwestycję pieniędzy. Na razie stosują więc półśrodki.
- Staramy się wymieniać tabor w miejscach szczególnie narażonych na nadmierny hałas. Wycofujemy stare wagony i puszczamy nowsze – mówi Wojciech Szydłowski. – Ale nie wszędzie jest to możliwe.
I tak Marszałkowską i w Alejach Jerozolimskich rzadko jeżdżą najstarsze tramwaje, ale całkowicie nie dało się ich wyeliminować z ruchu. Modernizuje się więc torowiska – układany jest inny typ podkładów, dodatkowo umieszcza się pod nimi maty wygłuszające (tak jest m.in. na Grójeckiej). Montuje się nowoczesne szyny zabezpieczone masą plastyczną. Jest także jedno torowisko trawiaste, które znakomicie tłumi hałas. TW planują także wyciszenie torów na odcinku Banacha – Gocławek.
W najbliższy poniedziałek na trasy wyruszy szlifierka. To maszyna poruszająca się jak normalny tramwaj i wyposażona w wózek z kamieniami szlifierskimi. Wyrównuje tory, by stłumić dźwięk toczących się kół i powodowane przez nie wibracje. Urządzenie potrafi także odśnieżać, podlewać trawę na torowisku albo opryskiwać chwasty. To cudo kosztowało TW 1,7 mln euro.
Tramwajarze pomalowali szlifierkę w kwiaty, aby nie myliła się pasażerom z tramwajem, gdyż jest podobna do zwykłego wagonu i jedzie z taką samą prędkością. Będzie pracowała na torach w ciągu dnia w czasie normalnego ruchu. Na pierwszy ogień pójdzie szlifowanie trasy pomiędzy Okęciem a Żeraniem Wschodnim – maszyna popracuje na niej pięć dni.
* Jednym ze sposobów wytłumienia torowiska jest... obsianie go trawą. Taką metodę zastosowano na linii Bemowo - Młociny (fot. www.tw.waw.pl).