Przełom w sprawie XIX-wiecznej parowozowni przy Wileńskiej. Złamał się inwestor odpowiedzialny za wyburzenie zabytku. Chce dogadać się z ratuszem i odbudować obiekt na własny koszt.
- Wczoraj inwestor przyszedł do nas z pytaniem, co ma dalej robić - poinformowała Ewa Nekanda-Trepka, stołeczny konserwator zabytków. Unikatowa parowozownia przetrwała dwie wojny światowe. Deweloperowi wystarczyły dwie godziny, żeby zrównać ją z ziemią. Na nic zdały się protesty m.in. obrońców zabytków, radnych, urzędników, interwencje policji, wpisanie parowozowni do rejestru zabytków.
Teraz Budrem chce się porozumieć z ratuszem i odtworzyć kompleks. W środę miasto cofnęło firmie zgodę na wyburzenie. Wydał ją w 2008 r. szef biura architektury w ratuszu. - Jest jasna deklaracja, że nie będzie dalszego burzenia parowozowni. Budrem zadeklarował współpracę - mówi Nekanda-Trepka. W poniedziałek biuro konserwatora zabytków dostanie plan zabezpieczenia kompleksu od strony al. Solidarności. Potem teren będzie zinwentaryzowany. Ostatni krok to projekt konserwacji i odbudowy zabytku. Na koszt inwestora. Sprawą zburzenia zajmie się prokuratura, zawiadomienie złożyli miłośnicy i konserwator zabytków. Podobnie chcą postąpić władze Pragi-Północ.