W katastrofie metra w Walencji zginęły co najmniej 34 osoby, a ponad 20 zostało rannych. Dwa wagony kolejki metra wykoleiły się i przewróciły w tunelu w pobliżu stacji Jesus w centrum miasta.
Ani wśród ofiar śmiertelnych, ani wśród rannych najprawdopodobniej nie ma Polaków. Policja hiszpańska nie kontaktowała się z konsulatem RP w Madrycie w tej sprawie, co jest "dobrym znakiem" - powiedziała polska attache prasowa w Hiszpanii Monika Domańska. Policja informuje w takich wypadkach konsulaty krajów pochodzenia ofiar.
Według nieoficjalnych informacji z polskiego konsulatu honorowego w Walencji, na liście ofiar katastrofy "nie ma obco brzmiących nazwisk", co potwierdzałoby, że wśród ofiar nie ma Polaków. Władze Walencji oraz policja podkreślają, że z całą pewnością był to nieszczęśliwy wypadek, a nie zamach terrorystyczny. "Nawet nie pracujemy nad hipotezą zamachu" - powiedział rzecznik policji.
W 2004 r. w Madrycie w zamachach bombowych, dokonanych przez terrorystów islamskich na pociągi zginęło 191 osób.
Wg informacji przedstawiciela rządu centralnego w Walencji, Luisa Felipe Martineza, do katastrofy doszło z powodu nadmiernej prędkości pociągu i uszkodzenia kół jednego z wagonów. Tym samym zdementowano pierwsze informacje, jakoby przyczyną wypadku było zawalenie się stropu lub ściany tunelu na wagony.
Na miejsce zdarzenia udało się 250 policjantów, dziewięć jednostek straży pożarnej i wiele karetek pogotowia. Przy wyjściu ze stacji metra zorganizowano dwa punkty pomocy medycznej, a pasażerom zapewniono pomoc psychologiczną. Dla rodzin uruchomiono informacyjną linię telefoniczną.