Ścisk w metrze jest już nie do zniesienia. Dziennie pod ziemią jeździ już przeszło pół miliona podróżnych. Dlaczego więc nowe pociągi kupione niedawno w Rosji za 95 mln zł od miesięcy stoją bezczynnie w bazie na Kabatach?
W godzinach szczytu dyżurni stacji proszą przez megafony, by z powodu tłoku nie wsiadać do pociągu i poczekać na następny. Rekord padł w poprzedni piątek - metrem jechało 496 tys. podróżnych. To dane z bramek. Gdyby doliczyć tych, którzy przez nie skaczą albo zjeżdżają na perony windami, to liczba przekroczyłaby pół miliona. Jest to więc o ok. 40 tys. pasażerów więcej niż przed wakacjami.
- Potworny ścisk. Czasami muszę przepuszczać jeden lub dwa pociągi, bo nie da się zmieścić - mówi Sylwia Lichocka, która na stacji Wilanowska wsiada do składu jadącego z Kabat. Ogromny tłok panuje też w pociągach jadących od strony Żoliborza. W piątek na stacji Dworzec Gdańskim pasażerowie nie mieścili się w wagonach jeszcze przed godz. 9.
Tłok robi się przez m.in. otwarcie ostatniego odcinka do Młocin i niedawne zamknięcie dla komunikacji wiaduktu między ul. Mickiewicza a Andersa. Wtedy do metra przesiadły się setki pasażerów z północy miasta, korzystających do tej pory z autobusów i tramwajów. W dodatku składy kursują ostatnio bardzo nieregularnie. W godzinach szczytu powinny się pojawiać na stacjach co 2 min 45 s - 3 min. Jednak w piątek przed godz. 8 na stacji Wilanowska trzeba było na nie czekać nawet 6 min. Niecałe pół godziny później składy znowu podjechały w sporych odstępach - najpierw po 5 min i 15 s, potem znowu po niemal pięciominutowej przerwie. Wtedy na peronach zbiera się tylu pasażerów, że nie ma szans, by wszyscy zmieścili się za jednym razem. Według pana Pawła, naszego czytelnika z Ursynowa, pociągi spóźniają się tak od blisko miesiąca.
- Przerwy w kursowaniu zdarzają się, ale nie z naszej winy. Np. w piątek sam widziałem, jak rano pociąg musiał zjechać, bo ktoś umyślnie blokował drzwi. Trzeba było to naprawić na bocznym torze. Poprzedniego dnia na torach znalazł się jakiś czarny worek i pociągi też musiały stanąć - mówi Krzysztof Malawko, rzecznik Metra.
Tłok w metrze mogłoby rozładować wypuszczenie na tory dodatkowych pociągów - w zajezdniach już czekają dwa nowe rosyjskie składy. Pierwszy dotarł do Warszawy na początku sierpnia, drugi dwa tygodnie temu, wkrótce przyjadą trzy kolejne. Ale ten pierwszy czeka aż Urząd Transportu Kolejowego wyda świadectwa zezwalające na wożenie pasażerów. Rosjanie wystąpili o ten dokument na poczatku listopada, po tym, jak skład testowali pracownicy Metra i Instytutu Pojazdów Szynowych.
Alvin Gajadjur, który w Urzędzie Transportu Kolejowego odpowiada za kontakty z mediami, nie potrafił powiedzieć, kiedy pociąg dostanie pozwolenia i dlaczego tak się to ciągnie. Pojawiły się informacje, że skład miał sporo usterek. - Jedyna, o jakiej słyszałem, to wysadzony bezpiecznik - twierdzi Krzysztof Malawko, rzecznik Metra.
Metro nie wyklucza, że na tory dałoby się wypuścić dodatkowy, 28. skład z rezerwy. Zarząd Transportu Miejskiego nie przeznaczył jednak na to dodatkowych pieniędzy. - Zakładamy, że częstotliwość kursów poprawi się w przyszłym roku. Na tory wyjadą trzy dodatkowe pociągi - twierdzi Igor Krajnow, rzecznik ZTM. Nie mówi o terminach.
Ruch miało usprawnić podniesienie prędkości pociągów z 60 do 80 km na godz. Nie wiadomo, kiedy do tego dojdzie, bo już od ponad roku Metro czeka na zgodę Urzędu Transportu Kolejowego, który sprawdza, czy bezpieczny będzie inny system sterowania ruchem.

* Fot. Foma, commons.wikimedia.org, GFDL.