Łódzcy kolejarze, podobnie jak pracownicy kolei w całym kraju, wznowili protest przeciwko niedofinansowaniu polskich kolei i likwidacji pociągów. Zarząd Regionalnej Sekcji Kolejarzy NSZZ "Solidarność" w Łodzi kupił kilkadziesiąt nowych flag protestacyjnych i wydał je związkowcom. Już powiewają na wietrze. Jednak na tym się nie skończy, gdyż pracownicy PKP przygotowują się do strajku generalnego.
Niewykluczone, że pociągi staną przed 1 listopada. Wówczas oznaczałoby to kompletny paraliż komunikacyjny.
Flagi używane podczas zeszłorocznej akcji strajkowej zdążyły się zniszczyć, a porozumienia zawarte z rządem oraz zarządem PKP nie doczekały się realizacji - mówią kolejarze. - Dlatego nie ma na co czekać. Nie chcemy stracić roboty.
Część kolejarzy pracę straci w grudniu, kiedy zacznie obowiązywać nowy, bardzo okrojony, rozkład jazdy PKP. Tylko w województwie łódzkim zniknie około stu regionalnych połączeń. Zabraknie m.in. niemal wszystkich pociągów kursujących wczesnym rankiem (przed godz. 4) i późnym wieczorem (po godz. 22).
O ponad połowę zredukowana zostanie liczba przejazdów na trasie Łódź - Łowicz. Jak mówią w spółce PKP Przewozy Regionalne w Łodzi, zostanie tylko tyle kursów, na ile starczy dotacji urzędu marszałkowskiego. Dotąd aż dwie trzecie pociągów pogłębiało deficyt.
Liczymy na to, że rząd jak najszybciej spełni nasze postulaty. Opracuje program naprawy polskich kolei i zapewni środki na utrzymanie i rozwój kolejowej infrastruktury - mówi Włodzimierz Janiak, przewodniczący Regionalnej Sekcji Kolejarzy NSZZ "Solidarność". W przeciwnym wypadku będzie strajk.
Jeśli pod koniec października rząd nie da nam gwarancji pracy, 1 listopada wiele osób może mieć problemy z podróżowaniem - dodaje jeden z kolejarzy. - Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.