Czy latem na Warmię i Mazury za tłumami turystów ściągają kieszonkowcy? Niedawno dziennikarz "Gazety Wyborczej" był świadkiem, jak w pociągu relacji Olsztyn - Szczytno złodziej próbował okraść kobietę.
Grzegorz Ciarciński, zastępca komendanta oddziału rejonowego Straży Ochrony Kolei:
- W zeszłym tygodniu złapaliśmy na dworcu Olsztyn Główny mężczyznę, który wyciągnął jednemu z pasażerów portfel. To był mieszkaniec Sosnowca, który przyjechał tu na "gościnne występy". Co do złodzieja, o którym pan mówi, to musiał być amatorem, zawodowiec kradnie tak umiejętnie, że nikt tego nie widzi. Trudno powiedzieć, ile naprawdę zdarza się kradzieży na dworcach i w pociągach, bo ludzie często ich nie zgłaszają. Nie wierzą, że to coś pomoże i w obawie przed biurokratyczną udręką... Gorzej niż w Olsztynie jest w Giżycku. Dostaliśmy stamtąd informacje, że pojawili się już znani funkcjonariuszom kieszonkowcy.
Dlatego wzmocniliśmy tam patrole SOK-u. Według naszych informacji do Giżycka dojeżdża kilkuosobowa grupa złodziei z Kętrzyna. Stali bywalcy znają funkcjonariuszy SOK-u z wyglądu. Rozpoznają ich nawet wtedy, gdy działają w cywilu. Dlatego musimy ściągać ludzi z odleglejszych miejscowości.
Cechy zawodowca
Na podstawie 20-letniego doświadczenia Grzegorz Ciarciński twierdzi, że:
Jak się ustrzec kradzieży?
Więcej kradzieży kieszonkowych
W 2004 roku na Warmii i Mazurach policja odnotowała 34-procentowy spadek liczby napadów na podróżujących pociągami (ze 161 przypadków w 2003 roku do 107 w roku 2004). W tym samym czasie o 15 procent wzrosła jednak liczba kradzieży kieszonkowych - 532 w 2003 roku, 610 w 2004 roku.