Nie będzie pikiet i blokad na podlaskich torach, jakie zapowiadali kolejarze. - Od strajku na razie odstępujemy, bo pociągi, na których nam najbardziej zależało, nie będą zlikwidowane - mówi Jerzy Grodzki, przewodniczący kolejarskiej "Solidarności" w Białymstoku.
Do strajku miało dojść jutro, bo właśnie od tego dnia z rozkładu miało zniknąć osiem pociągów na trasach: Białystok - Suwałki, Białystok - Ełk, Białystok - Kuźnica Białostocka. Wiadomo, że cztery pociągi: Białystok - Suwałki odjeżdżający o godz. 18.02, Białystok - Suwałki z godz. 19.55, Suwałki - Białystok odjeżdżający o godz. 4.40 i z Suwałk do Białegostoku o godz. 7.02, będą dalej kursować.
- Na nich nam najbardziej zależało, bo korzysta z nich duża grupa pasażerów. Interweniowaliśmy, gdzie się dało i najprawdopodobniej w centrali w Warszawie zapadła decyzja, że pociągi zostaną - wyjaśnił nam wczoraj Jerzy Grodzki, przewodniczący kolejarskiej "Solidarności" w Białymstoku.
Dzisiaj kolejarze z podlaskich PKP zasiądą do rozmów z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego, który finansuje podlaską kolej. Liczą, że przed likwidacją uda się uchronić też pozostałe kursy.
Marszałek województwa od pół roku powtarza jednak, że dodatkowych pieniędzy nie da. Jego zdaniem kolej, zamiast domagać się pieniędzy, powinna zacząć oszczędzać. Dlatego samorząd województwa w tym roku przeznaczył 16 mln zł na zakup szynobusów, które są tańsze w eksploatacji niż pociągi. Dzisiaj dojdzie do podpisania umowy na zakup kolejnych dwóch, które na Podlasie dotrą jesienią.