"Solidarność" poinformowała, że w poniedziałek podejmie decyzję dotyczącą reakcji na złożenie przez PNI wniosku o ogłoszenie upadłości. – Sytuacja jest zła. Problemy są w Przewozach Regionalnych, teraz dochodzi sprawa PNI. Trzeba przemyśleć sytuację na kolei i zastanowić się nad sensem prywatyzacji – powiedział Stanisław Kokot, rzecznik prasowy kolejarskiej sekcji "Solidarności".
- PNI jest pierwszą tak dużą spółką z grupy PKP poddaną prywatyzacji. Jej upadłość świadczy o braku odpowiedzialności ze strony rządu i PKP. Nikt nie interesuje się sytuacją pracowników ani tym, co będzie się działo ze sprywatyzowanymi spółkami – powiedział Kokot, dodając, że los PNI mogą podzielić również inne spółki przygotowywane do prywatyzacji. – Co z tego, że sprzedano firmę za 225 milionów złotych, że wynegocjowano dobre gwarancje pracownicze, skoro zaraz po prywatyzacji trzeba było je renegocjować, a wartość spółki spadła – powiedział Kokot, dodając, że związkowcy zrobili wszystko co możliwe, aby zapewnić funkcjonowanie PNI.
Rzecznik kolejowej "Solidarności" podkreślił, że zarówno rząd, jak i PKP wykazują się brakiem odpowiedzialności przy postepowaniu prywatyzacyjnym. - Rząd, podobnie jak PKP znał sytuację PNI, a mimo to podjął decyzję o jej prywatyzacji. Teraz spółka upadła. Jak to możliwe, skoro cały czas przekonywano, że firma jest w dobrej kondycji i jest gotowa do zmiany właściciela – pyta retorycznie rzecznik związkowców. – Nie można przeprowadzać prywatyzacji dla samej prywatyzacji, nie licząc się ani z kosztami ekonomicznymi, ani z losem pracowników – powiedział Kokot.
Solidarność podejmie decyzje dotyczącą reakcji na upadłość PNI na początku przyszłego tygodnia. – W poniedziałek ogłosimy stanowisko w tej sprawie - zapewnił Kokot.
Czytaj też: