Wieści o polskim kolejarzu, który obudził się po 19 latach śpiączki, dotarły już nawet za ocean. AOL News opisuje przypadek Jana Grebskiego, który po przebudzeniu odkrył, iż czwórka jego dzieci to dorosłe osoby i ma już jedenaścioro wnuków.
65-letni kolejarza, który zapadł w śpiączkę w wyniku wypadku w komunistycznej Polsce, odzyskał świadomość 19 lat później. Obudził się w państwie demokratycznym, z gospodarką rynkową - zaznaczają amerykańskie media.
Jan Grzebski, któremu lekarze dawali 2 lub 3 lata życia po wypadku w 1988 roku, podziękował swej żonie za swe przebudzenie. -To Gertruda uratowała mnie, nie zapomnę jej tego. - powiedział. Przez 19 lat kobieta spełniała wszystkie funkcje fachowego zespołu intensywnej opieki, np. zmieniając co godzinę pozycję pogrążonego w śnie męża, aby zapobiec powstawaniu odleżyn.
- Gdy zapadłem w śpiączkę, w sklepach była tylko herbata i ocet, mięso było na kartki, a długie kolejki były wszędzie. - amerykańskie media przywołują słowa Grzebskiego, opisujące stan polskiej socjalistycznej gospodarki. - Teraz widzę ludzi na ulicach z telefonami komórkowymi, a w sklepach jest tyle towarów, że aż kręci się od tego w głowie. - mówi kolejarz.
Grzebski wspomina także, że pamięta spotkanie rodzinne, które odbyło się gdy był w śpiączce, a także to, że jego żona i dzieci próbowały komunikować się z nim.
Jan Grzebski pracował na kolei. W 1983 roku w głowę uderzył go bort wagonu. - Po wypadku zaczął chorować, zachowywał się jak pijany, bolała go głowa. Jeździliśmy po lekarzach, ale nikt nam nie potrafił pomóc - wspomina.
W 1988 roku w warszawskim szpitalu na Banacha lekarze wykryli między półkulami mózgowymi Grzebskiego guz, który uciskał na pień mózgu. Grzebscy nie zdecydowali się na operację. Chory stopniowo tracił kontakt z rzeczywistością: przestał mówić, siadać, nie reagował na polecenia.
* Jan Grzebski z żoną Gertrudą (fot. Marcin Maniewski, dziennik.pl).