"Gazeta Wyborcza" zastanawia się, czy samoloty odbiorą pasażerów, którzy do tej pory wybierali kolej. W Hiszpanii 40 proc. klientów lotnisk, to pasażerowie lotów krajowych, w Norwegii - aż 65 proc. W Polsce są wciąż nikłym odsetkiem. LOT liczy, że uda mu się to zmienić. Od jesieni jego samoloty będą łączyć lotniska regionalne z pominięciem Warszawy - informujw "GW".
W dużej części Europy latanie wewnątrz państw jest powszechne. W Norwegii zarówno kształt kraju, jak i górzysta powierzchnia powodują, że samolot jest często jedynym sensownym środkiem transportu. W 2009 r. według statystyk Avinor - państwowej spółki zarządzającej 46 lotniskami - norweskie lotniska obsłużyły 37,9 mln pasażerów. Aż 24,7 mln z nich w ruchu krajowym. Według statystyk Urzędu Lotnictwa Cywilnego w 2003 r. z połączeń lotniczych między polskimi miastami skorzystało niecałe 833 tys. pasażerów. W zeszłym roku takich pasażerów było 866 tys. W tym samym czasie liczba wszystkich pasażerów obsłużonych przez polskie lotniska wzrosła z 7,1 mln do 18,9 mln - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Może jednak na rynku wreszcie coś się zmieni? - Wstępnie udało się nam przekonać LOT, by zdecydował się na otwarcie bezpośrednich połączeń między naszymi lotniskami. Na wszelki wypadek toczę jednak wstępne rozmowy z zagranicznymi przewoźnikami - mówi Jan Pamuła, szef lotniska w podkrakowskich Balicach, który jest zarazem prezesem Związku Regionalnych Portów Lotniczych, ale nie chce zdradzać szczegółów - pisze "Gazeta Wyborcza".