Coraz więcej podejrzeń budzi samobójstwo ukraińskiego ministra transportu Heorhija Kirpy, który zginął w poniedziałek wieczorem. Mnożą się przypuszczalne motywy dramatycznego kroku, a policja prowadzi śledztwo w sprawie sprowokowania samobójstwa. Z różnych źródeł płyną doniesienia o niezgodnych z prawem działaniach i wątpliwych powiązaniach ministra, które mogły zostać ujawnione po wygranej Wiktora Juszczenki.
Miał on m.in. brać udział w fałszerstwach wyborów prezydenckich, organizując pociągi przewożące "ruchomych wyborców" z okręgu do okręgu. Z Ministerstwa wypłynęły także znaczne fundusze przeznaczone na budowę mostu przez Dniepr w Kijowie. Prawdopodobnie finansowano za nie kampanię Janukowycza, w podobny sposób postępowały bowiem liczne państwowe instytucje.
We wtorek w niezależnej telewizji TV 5 przedstawiciele Niezależnego Związku Zawodowego Kolejarzy przedstawili sieć powiązań ministra z szeregiem spółek, które wyprowadzały kapitał z Kolei Ukraińskich. Wiele z nich było własnością rodziny i bliskich znajomych Kirpy.
Heorhij Kirpa był jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Leonida Kuczmy, miał także silne powiązania z jego zięciem, posłem Wiktorem Pinczukiem oraz premierem Janukowyczem. W zeszły tygodniu parlament poprosił służby ścigania o zbadanie działalności firmy Ukrtanslizyn, która miała odnowić tabor kolejowy. Zdaniem deputowanych powstała w ten sposób prywatna kolej.
Poseł socjalistów Jurij Łutszenko twierdzi, że spółka przejęła około 2000 wagonów przeznaczonych dla przewozu rudy i przekazała je prywatnym firmom należącym do Juszczenki i Pinczuka. Wypłynęły także wagony do przewozu ropy, przez co Koleje Ukraińskie cierpią na poważne braki taborowe. Zdaniem posła, prywatny biznes wzbogacił się dzięki nielegalnym działaniom ministra o około 2 mld hrywien (370 mln USD) rocznie.
Samobójstwo Kirpy było prawdopodobnie próbą zatarcia śladów po finansowych przekrętach z udziałem wysoko postawionych osób w silnie przenikających się na Ukrainie kręgach polityki i biznesu. Z nieoficjalnych źródeł można usłyszeć, że policja ukraińska obawia się "epidemii pseudosamobójstw" wśród ustępujących dygnitarzy po wygranej Juszczenki.
Mykoła Tomenko, jeden z przywódców opozycyjnej Naszej Ukrainy wystąpił do ustępującego prezydenta o przydzielenie ochrony kilku urzędnikom administracji, znajdującym się według jego danych na czarnej liście. Wśród zagrożonych przez nowy porządek wymienia się także szefa Naftogazu Ukrainy, Jurija Bojko.