Pomysłu budowy kolejki nadziemnej nie ma co potępić i wykpiwać „akonto”. Defetyzm jest w stanie zabić w zarodku wiele dobrych, choć, wydawałoby się, pozornie szalonych pomysłów – uważa Paweł Rydzyński.
Kilka lat temu w rozmowie z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem usłyszałem, że dobry włodarz to taki, który ma 50 pomysłów, z których uda mu się zrealizować trzy. Rozmowa miała miejsce tuż po tym, jak Wrocław uruchomił fontannę multimedialną, mocno krytykowaną przez mieszkańców i media za przykład gigantomanii i wyrzucania w błoto publicznych pieniędzy. A jednak fontanna stała się niemałą atrakcją turystyczną.
Krytycy organizacji w Małopolsce igrzysk olimpijskich w 2022 r. uważają ten pomysł za szaleństwo. Identyczne głosy pojawiały się przed Euro 2012. Ale chyba nie sposób nie zauważyć, że gdyby nie futbolowe mistrzostwa, to nadal, niemalże w centrum stolicy, straszyłby „Jarmark Europa”, a w gdańskiej Letnicy i na wrocławskich Maślicach psy wciąż szczekałyby ogonami. Euro pozwoliło na rewitalizację tych terenów: w Letnicy, oprócz stadionu, powstała też nowa siedziba Międzynarodowych Targów Gdańskich, na Maślicach jak na drożdżach rosną nowoczesne osiedla mieszkaniowe, rozwija się też funkcja handlowa. O licznych inwestycjach infrastrukturalnych, poprawiających dostępność tych terenów, już nie wspominając…
Szaleństwo przyspieszyło inwestycje
I właśnie – infrastruktura… Nie ma żadnych wątpliwości, że do boomu inwestycyjnego z ostatnich lat na sieci GDDKiA, PKP PLK i w portach lotniczych przyczyniły się środki unijne. Ale tak samo nie ma raczej wątpliwości, że gdyby nie Euro 2012, to pociągi pomiędzy Poznaniem i Bydgoszczą nadal mknęłyby z prędkością 40-60 km/godz., A2 kończyłaby się pewnie gdzieś koło Strykowa, a na ulicach miast-organizatorów Euro 2012 w taborze tramwajowym królowałyby 13N bądź 105N. Przypomnę jeszcze raz: ubieganie się przez Polskę i Ukrainę o Euro 2012 też było przez długo oceniane jako szaleństwo, rzecz nie do zrealizowania.
Ale polityk/samorządowiec powinien być trochę szaleńcem. Nie chcę przez to powiedzieć, że pomysł budowy kolejki naziemnej w Rzeszowie jest tylko dobry. Ale na pewno jest godny głębokiego rozważenia.
Szaleńcy stymulują rozwój
Pamiętać należy jeszcze o jednym: Podkarpacie to najbiedniejszy region w Polsce i, niestety, także jeden z najbiedniejszych w UE. Brak radykalnych działań tylko utrwali ten marazm. Dlatego nie widzę nic złego w tym, że prezydent Rzeszowa jeździ po świecie, zaraża się za granicą ciekawymi projektami infrastrukturalnymi i chce je przeszczepiać na rodzimy grunt.
Nowoczesny transport zbiorowy jest – trzeba to powtarzać jak mantrę – stymulatorem rozwoju danego regionu i państwa, w takim samym stopniu jak nowoczesne szkolnictwo czy likwidowanie barier urzędniczych dla rozwoju przedsiębiorczości. Na Zachodzie zrozumiano to kilkadziesiąt lat temu. U nas, gdzie kryterium bogactwa nadal jest wyznaczane przez fakt posiadania prywatnego samochodu, zmiana myślenia przychodzi dopiero teraz, wraz z pieniędzmi z Unii i paroma samorządowymi szaleńcami.
Artykuł pochodzi ze strony Transport-publiczny.pl