– Dla mniejszych przewoźników jak my również jest miejsce na rynku. PKP Cargo to moloch – dla nich to, co my wozimy to tylko jeden z setek pociągów, jakie uruchamiają dziennie. A dla nas? Dla nas to najważniejszy pociąg – tłumaczy Marek Leśkiewicz, prezes Zakładu Inżynierii Kolejowej, zapraszając na wycieczkę do położonego nad Wisłą Sandomierza, zwanego czasem „małym Rzymem” ze względu na ulokowanie na siedmiu wzgórzach.
W latach świetności pracowało tutaj kilkaset osób, była restauracja, fryzjer, poczta. To była ważna stacja, z dużą liczbą przejeżdżających pociągów osobowych. W 2004 r. poczekalnia została zamknięta. Jeszcze w latach 2008-2010 szukający mocniejszych wrażeń zaglądali do mieszczącego się w pomieszczeniach dworca klubu Play. Teraz, choć ruch towarowy jest znaczny, to przez stację Sandomierz przejeżdżają dziennie zaledwie dwa pociągi osobowe.
– Podczas powodzi w 2010 r. cała infrastruktura stacji w Sandomierzu znalazła się pod wodą. Stworzyło to jedyną w swoim rodzaju okazję do podpłynięcia na stację motorówką – o kataklizmie, który spowodował zalanie dużej części prawobrzeżnego Sandomierza, opowiada Marek Leśkiewicz, prezes Zakładu Inżynierii Kolejowej. Siedziba Zakładu mieści się kilkaset metrów w linii prostej od dworca PKP i również dotknęła ją fala powodzi. Jednak szkody nie były aż tak wielkie, by zakład przestał funkcjonować.
Właściciele ZIK – Marek Leśkiewicz i Ryszard Kosmala – zamierzają w tym roku „rozruszać” nieco podupadłą stację w Sandomierzu i zainwestować na jej terenie. – W ubiegłym roku PKP PLK wyremontowały część torów i rozjazdów na stacji. Niedawno porozumieliśmy się w sprawie długoterminowej dzierżawy torów, a jeszcze w tym roku rozpoczniemy budowę pierwszej części naszego zaplecza przeglądowo-naprawczego – informuje Marek Leśkiewicz, prezes Zakładu Inżynierii Kolejowej.
W tej chwili ZIK wykonuje jedynie podstawowe przeglądy swojego taboru, a pozostałe zleca np. w leżącej około 100 km od Sandomierza fabryce wagonów w Gniewczynie. – Po pierwsze, to trochę nas kosztuje, a po drugie – jesteśmy przekonani, że możemy to zoptymalizować. Chcemy więc wykonywać przeglądy we własnym zakresie – mówi Leśkiewicz. Szef ZIK-u sądzi, że w tym roku uda się uruchomić zaplecze techniczne, przynajmniej w jego podstawowej części. Hala ma powstać „w moment”, a nieco dłużej potrwa uzyskanie wymaganych uzgodnień i pozwoleń, czyli „papierkowa robota”. To zakończy pierwszy etap planów inwestycyjnych Zakładu. W kolejnych latach spółka zamierza sukcesywnie doposażyć zaplecze przeglądowo-naprawcze w nowe instalacje.
Więcej w najnowszym numerze "Rynku Kolejowego". Magazyn dostępny jest w prenumeracie i salonach Empik