Media podają wstrząsające statystyki dotyczące ilości wypadków kolejowych w Polsce. Wynika z nich, że na polskich torach ginie najwięcej osób w całej Unii Europejskiej. Jak to jednak często bywa, również w tym przypadku statystyka okazuje się myląca.
Portal gazeta.pl powołuje się na raport Komisji Europejskiej, z którego wynika, że w 2010 roku to właśnie w Polsce najczęściej dochodziło do wypadków kolejowych – było ich 449, w całej Unii ponad 2400. Według serwisu Polska przoduje także w niechlubnych statystykach w ilości śmiertelnych wypadków na kolejach. W 2010 roku doszło do 283 takich wypadków. Dla porównania: w Niemczech było ich 146, w Rumunii 139, a w pozostałych państwach UE mniej niż 100. Liczby te są cytowane we wszystkich mediach
Czy naprawdę polska kolej wiezie śmierć? Z podanych w materiale gazeta.pl (tutaj) wypadków kolejowych w liczbie 449 jest 86 wypadków na przejazdach kolejowych, 341 wypadków z udziałem osób nieuprawnionych (tzn. nie będących ani pasażerami ani pracownikami kolei na służbie), 17 wykolejeń oraz 4 kolizje pociągów. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że do wypadków z pierwszych dwóch kategorii dochodzi niemal zawsze z winy osób nie związanych z koleją. Najczęściej są to kierowcy i piesi ignorujący przepisy regulujące poruszanie się na przejazdach kolejowych (często omijanie opuszczonych półrogatek, wjeżdżanie na przejazd w ostatniej chwili, itp.) oraz piesi korzystający z "dzikich" przejść przez tory.
– Należy dodać, że w Unii Europejskiej w roku 2010 zginęło 62 pasażerów (w tym w Polsce 7 osób) oraz 44 kolejarzy (w tym w Polsce 6 osób), a także 753 osoby nieuprawnione do przebywania na terenie kolei (w tym w Polsce 216 osób). Jeżeli zwrócimy uwagę na fakt, iż w Polsce w 2010 roku zginęło w wypadkach kolejowych łącznie osób 283, to 216 ofiar śmiertelnych kategorii „osób nieuprawnionych” stanowi zasadniczą część ogólnej liczby – zauważa Krzysztof Baczyński, ekspert ds. bezpieczeństwa w ZDG TOR. W tym samym okresie w porównywalnej pod względem pociągokilometrów Hiszpanii zginęło 15 pasażerów i 3 pracowników kolei. Na Półwyspie Iberyjskim zginęło jednak tylko 10 "osób nieuprawnionych", co pokazuje jak wielki wpływ na naszą krajową statystykę ma ta kategoria wypadków.
Czy dowodzi to złej pracy i organizacji systemu kolejowego w Polsce? – Raczej stanowi smutną ilustrację stanu niskiej dyscypliny społecznej, braku świadomości istniejących zagrożeń, swoistej brawury objawiającej się lekceważeniem obowiązujących przepisów. A ten problem jest już nie tylko i nie wyłącznie problemem kolei – podkreśla Krzysztof Baczyński.
Pozytywną informacją jest to, że jeszcze w roku 2009 w Polsce doszło do 843 wypadków (w roku 2008 – 889, w 2007 – 976, w 2006 - 928), a tendencja jest wyraźnie malejąca. – Faktem jest, że wskaźniki liczby wypadków w Polsce, nie tylko kolejowych, są wyższe niż w innych krajach Unii Europejskiej. To, że trend w zakresie wypadków kolejowych jest malejący – i w Polsce i w Unii – cieszy. Ale nie zadowala – zaznacza Baczyński. – Na pytanie czy jest to postęp wystarczający każdy musi odpowiedzieć zgodnie ze swoim sumieniem – podsumowuje ekspert.
Dla porównania: W 2011 roku w Polsce doszło do 40 065 wypadków drogowych, w których 4 189 osób zginęło, a 49 501 zostało rannych. Policji zgłoszono 366 520 kolizji.
Czytaj też: