- Wyzwaniem będą lata 2013-2014. 2010 r. był rokiem dużej kontraktacji. Podpisaliśmy bardzo dużo umów, w większości opartych o żółty FIDIC, czyli „projektuj i buduj”. Liczba placów budów powinna się podwoić, według moich szacunków - twierdzi prezes PKP PLK, Zbigniew Szafrański.
- Pojawia się pytanie o wydajność firm wykonawczych i przepustowość linii. W odróżnieniu od sektora drogowego, my modernizujemy linie już istniejące. Dopuszczamy możliwość wyłączenia niektórych odcinków w ogóle z ruchu w latach 2013-2014, aby usprawnić inwestycje - wskazał prezes PKP PLK podczas panelu "Kolej i drogi", który miał miejsce w trakcie Kongresu Kolejowego.
- Jeszcze w tej perspektywie chcemy zlecić przygotowanie projektów tak, aby wejść płynnie w kolejną perspektywę. Utrzymanie zdegradowanej infrastruktury kolejowej kosztuje nas znacznie więcej niż sieci będącej w dobrym stanie. Błędem było dopuszczenie do stanu dekapitalizacji. Aby przerwać ten zaklęty krąg, nie wolno pozwolić na degradację tych odcinków, które już zostały zmodernizowane. Pytanie, jak duża ma być sieć kolejowa? Aby odtworzyć całą sieć kolejowa, trzeba 47 mld zł. Czy zatem wszystkie linie kolejowe są nam potrzebne? - pytał Szafrański.
- Powoli przygotowujemy się do tego, żeby zacząć pozyskiwać środki finansowe nie tylko ze źródeł publicznych. Nie chodzi tutaj tylko o KDP, ale są także i inne propozycje, choćby linia biegnąca do elektrowni - mówił szef PKP Polskich Linii Kolejowych.