Prywatni przewoźnicy kolejowi w swoich kontaktach z potencjalnymi klientami mają powoływać się na rzekome zaległości PKP Cargo w bieżących opłatach. - Zdajemy sobie sprawę, że walka konkurencyjna jest zacięta, ale również tutaj powinno się grać fair - twierdzi prezes Wojciech Balczun.
Jak twierdzi PKP Cargo, prywatni przewoźnicy mają zarzucać spółce m.in. zaległości z płaceniem za dostęp do infrastruktury czy za energię trakcyjną, co ma ich zdaniem pokazywać, że spółka jest niewiarygodnym partnerem.
- Jeśli chodzi o opłaty dla PKP PLK za korzystanie z infrastruktury, to wszystkie bieżące należności regulujemy bez żadnych opóźnień - zapewnia Balczun. - Natomiast w kwestii powstałych w poprzednich miesiącach zaległości, podpisaliśmy porozumienie, na mocy którego zobowiązaliśmy się do uregulowania całości należności w dziesięciu ratach do końca 2010 roku. Ich wielkość została już zresztą zmniejszona, dzięki nadpłatom realizowanym przez nas przy okazji bieżących płatności w ciągu kilku ostatnich miesięcy, w wyniku poprawy sytuacji płynnościowej spółki. Żadnych innych zaległości finansowych PKP Cargo nie posiada - tłumaczy prezes Balczun.
- Dementuję informacje przedstawiane przez prywatną konkurencję - mówi Balczun. - Takie postępowanie nie jest oparte na zdrowej konkurencji rynkowej, a tylko w taki sposób chcielibyśmy się mierzyć z innymi podmiotami. Po prostu poprawiamy naszą efektywność, co spotyka się z dosyć histerycznymi ruchami naszych konkurentów - twierdzi prezes PKP Cargo.