- Apeluję do przewodniczącego kolejarskiej Solidarności: wybierz pan, panie przewodniczący czytelną rolę do odgrywania - albo lider strajku, albo członek rady nadzorczej na garnuszku kolei - pisze Janusz Piechociński, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.
Tym razem kolejarze protestowali przeciwko zmianom w emeryturach pomostowych. Szef kolejarskiej Solidarności zapowiedział nawet strajk generalny i wyprowadzil około 500 działaczy na tory w Warszawie. Wladze państwowej PKP uznały strajk za nielegalny, a tu niespodzianka - na czele strajku stoją członkowie (z wyboru załogi) rad nadzorczych spółek grupy PKP. Apeluję więc do przewodniczącego kolejarskiej Solidarności: wybierz pan, panie przewodniczący czytelną rolę do odgrywania - albo lider strajku, albo członek rady nadzorczej na garnuszku kolei. Liderzy związkowi jakby nie znali kondycji kolejowych spółek PKP... Forma protestu godząca w bieżące wpływy do kolejarskiej kasy to klasyczny przejaw nieracjonalności.
Sejm w ostatnim roku uporządkował legislacyjnie wiele kolejowych spraw, prawo to jednak nie wszystko i konsekwentnych restrukturyzacyjnych działań nie zastąpi. Tym bardziej, że gospodarka daje nie tylko państwowej kolei coraz mniej ładunków. Działacze związkowi jakby nie przyjmowali tego do wiadomości. Być może to powinno być zrozumiałe, przecież związki zawodowe nie są od tego. Co innego członkowie rad nadzorczych, ci ponoszą, a raczej powinni ponosić za kolej i jej sytuację odpowiedzialność. Czas więc najwyższy przy zmianie ustawowej dać wybór liderom związkowym: jak do rady, to nie na etacie związkowym. Przedstawicielami załogi w radzie nadzorczej nie powinni być etatowi działacze, w myśl zasady: "jak rybka to nie akwarium..."