Jeden z maszynistów jadąc przedwczoraj z Dworca Centralnego na Wschodni o godz. 17.05 zauważył pękniętą szynę. Zaalarmował przełożonych. Po chwili na torze zrobił się korek. Cztery pociągi czekały jeden za drugim na sygnał do odjazdu. Dopiero po kilkunastu minutach ruszyły, by przejechać po pękniętej szynie z prędkością 10 km/godz. Przez następne dwie godziny tymi torami nie przejechał już żaden pociąg
- doniosło Życie Warszawy.
Szyna pękła w najgorszym momencie, bo w godzinach szczytu, a więc między 16.30 a 18 - powiedział dziennikowi Jerzy Michniowski, zastępca dyrektora eksploatacyjnego Zakładów Linii Kolejowych w Warszawie.
Wczorajsza awaria skończyła się niemałym zamieszaniem. Pociągi jadące z Dworca Wschodniego nie zatrzymywały się na Centralnym. Natomiast te, które jechały w odwrotnym kierunku, były przekierowywane na inne tory. Niektórzy podróżni musieli czekać nawet 20 minut! - To dla nas bardzo dużo - mówił Michniowski. Awaria została usunięta do godz. 19.10.