Tam, gdzie do niedawna były stacje rozrządowe i manewrowe, mogą powstać osiedla, w których w przyszłości zamieszkamy. Wiele z nieruchomości PKP to łakome kąski dla deweloperów - pisze Rzeczpospolita. Polskie Koleje Państwowe SA mają w kraju około 100 tys. działek o różnej powierzchni. W sumie - około 100 tys. ha gruntów. Wiele z nich będzie wystawionych na sprzedaż.
Problem polega na tym, że wiele z nieruchomości PKP ma nieuregulowany stan prawny. Władze PKP zapewniają, że w tej chwili około 47 proc. jest już uwłaszczonych, czyli ma uregulowany stan prawny w stosunku do PKP. Z 47 proc. uwłaszczonych gruntów około 210 ha jest własnością PKP SA, a pozostałe to wieczyste użytkowanie. Do 2007 r. wszystkie grunty mają być uwłaszczone - przewiduje projekt.
Podziały gruntów odbywają się m.in. w Warszawie. W rejonie ul. Gniewkowskiej i Jana Kazimierza znajduje się działka o powierzchni 55 ha. Część zajmują układy torowe i osiedle mieszkaniowe.
- Około 30 ha można będzie jednak po podziale sprzedać. Ponieważ w pobliżu znajdują się osiedla mieszkaniowe, ziemią interesują się deweloperzy - mówi Wojciech Misterka, dyrektor Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie. - Część nieruchomości jest wyceniona - przy czym inna jest wycena przy sprzedaży użytkowania wieczystego, a inna przy określeniu wysokości możliwego do uzyskania czynszu dzierżawy lub najmu.
Większość terenów, które są zbędne PKP, to tereny zamknięte, tzn. zgodnie z decyzją z 2000 r. ówczesnego ministra transportu i gospodarki morskiej - sprzedaż tych działek w każdym przypadku wymaga zgody ministra.
- Nie ma dokładnego szacunku wszystkich nieruchomości, ponieważ proces wyceny postępuje razem z procesem uwłaszczania, potem przetargów na dzierżawy lub ewentualnej sprzedaży bądź zbycia nieruchomości wobec samorządów za długi itp. Wartość tego majątku może być liczona w miliardach złotych. Część, np. pod liniami kolejowymi, jest obecnie przenoszona do Polskich Linii Kolejowych SA - informuje Michał Wrzosek, rzecznik PKP SA.
- Żeby PKP lepiej się poczuły, muszą się odchudzić, czyli pozbyć nieruchomości, w których mają zamrożone pieniądze. Im szybciej, tym lepiej. Ale, niestety, PKP robią to bardzo powoli - zauważa Jerzy Dobrowolski, Cushman & Wakefield Healey & Baker.
Za atrakcyjne finansowo transakcje PKP SA uznają: sprzedaż gruntów obok ronda Babka w Warszawie, sprzedaż terenów obok Dworca Głównego w Krakowie, dzierżawę terenów po starym dworcu w Katowicach, czy sprzedaż terenów Dworca Głównego w Warszawie. Ta ostatnia transakcja wzbudziła liczne kontrowersje, z uwagi na wyjątkowo niską cenę (64 mln zł za 7 ha gruntu w centrum stolicy).
Według PKP, modelowa transakcja, która będzie miała swoje odpowiedniki w całej Polsce, np. w Katowicach, to umowa na 30 lat dzierżawy terenów po byłym Dworcu Warszawa Wileńska w zamian za remont i rozbudowę dworca oraz uruchomienie na nim funkcji handlowej. Niestety, mimo ogłoszonych przetargów, nie było chętnych na podobne zagospodarowanie warszawskich dworców: Wschodniego, Gdańskiego i Śródmieście.
Dla Jerzego Dobrowolskiego jest to oczywiste: - Dzierżawa to nie jest rozwiązanie. Poważnych inwestorów interesuje co najmniej użytkowanie wieczyste, a jeszcze bardziej - własność. I wtedy są gotowi zapłacić za to bardzo dużo - twierdzi.
Wciąż nie powtórzono przetargu na zagospodarowanie Dworca Centralnego. W unieważnionym w 2000 r. przetargu wzięły udział m.in. : ECE, Skanska, ING Real Estate, Tishman Speyer Properties i SAP Projekt. Oprócz ING, które obok budują Złote Tarasy, większość z wymienionych firm raczej nie jest zainteresowana dogrywkami. Nieoficjalnie mówią o tym, że źle współpracuje się z firmą, która nie raczyła ich nawet poinformować, dlaczego poprzedni przetarg został unieważniony.