Pierwszy szynobus na Podkarpacie dotarł z półrocznym opóźnieniem. Czy drugi pobije ten rekord? - pyta rzeszowska Gazeta Wyborcza. Planowo szynobus miał przyjechać na Podkarpacie pod koniec maja, już wtedy jednak wiadomo było, że fabryka nie zdąży na czas. Dyrektor Kolzamu z Raciborza obiecał, że pojazd dotrze w połowie lipca, jednak i ten termin minął.
W związku z opóźnieniem władze samorządowe rozpoczęły naliczanie fabryce karnych odsetek. Za każdy dzień firma płaci 4600 zł. Czy nie ma problemu ze ściąganiem tych należności? - Nie stanowi to żadnego problemu, ponieważ w przypadku szynobusu płacimy za niego w kilku etapach. I ostatnia rata jest pomniejszana o odsetki za spóźnienie - mówi Aleksandra Zioło, rzeczniczka marszałka województwa. Pierwszy szynobus, który kursuje już na trasie Dębica-Mielec-Tarnobrzeg-Stalowa Wola, miał kosztować 4,6 mln zł. - Ale ponieważ fabryka dostarczyła go z opóźnieniem, zapłaciliśmy o ok. 35 tys. mniej, odliczając właśnie odsetki za opóźnienie - wyjaśnia rzeczniczka.
Samorząd województwa chce kupić jeszcze dwa szynobusy. Pieniądze na ten cel są zapisane w tegorocznym kontrakcie wojewódzkim. Ich producent zostanie wybrany w drodze przetargu. Szynobusy mają jeździć na tych liniach, które PKP uznaje za szczególnie deficytowe, pojazdy te są bowiem dużo tańsze w eksploatacji.