Jeśli urzędnicy i kolejarze się nie dogadają, to ponad 1100 osób będzie miało problemy z dojazdem do pracy i szkół. W nowym rozkładzie jazdy nie będzie bowiem żadnego pociągu na trasie Leszno - Głogów. Z informacji "Gazety" wynika, że w rozkładzie jazdy PKP, który zacznie obowiązywać od połowy grudnia, nie ma żadnego z dziesięciu pociągów jeżdżących na trasie Leszno - Wschowa - Głogów (45 km).
Linia przebiega przez teren trzech województw: wielkopolskiego, lubuskiego i dolnośląskiego.
- Żeby pociągi pojechały, muszą dogadać się trzy regionalne dyrekcje PKP i trzy urzędy marszałkowskie - mówi Stanisław Taciak, kierownik oddziału transportu w Departamencie Ekologii, Infrastruktury, Mienia WUM. - Nie wiem, ile pociągów pojedzie z Leszna do Głogowa, bo prace nad nowym rozkładem jazdy wciąż trwają. Chcemy, by kursowały cztery pary, ale nie możemy dogadać się z Dolnośląskiem, które nie chce puścić na tej trasie żadnego pociągu osobowego - dodaje.
Z badań frekwencji prowadzonych przez kolej wynika, że średnio na trasie Leszno
- Wschowa - Głogów na dobę jeździ ok. 1100 osób. Z rozkładu jazdy pociągów na przyszły rok wynika też, że pociągi przestaną jeździć na trasie Krotoszyn - Oleśnica (60 km). Dziś jest ich sześć na dobę. - W Wielkopolsce jest tylko kilka kilometrów torów, reszta w Dolnośląskiem, ale to właśnie tamtejsi urzędnicy nie chcą zostawić pociągów.
Katarzyna Zacharewicz z biura prasowego Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego zaznacza, że ostateczne decyzje w sprawie likwidacji pociągów z Leszna do Głogowa i z Krotoszyna do Oleśnicy jeszcze nie zapadły. Dolnośląskie PKP zaproponowało, aby na tych trasach puścić autobusy.I tak z Krotoszyna do Oleśnicy jeździłyby cztery autobusy, a z Leszna do Głogowa osiem: trzy z Głogowa do Leszna i pięć z Leszna do Głogowa.