Jazda drezyną ręczną to największa atrakcja „Nocy Muezów na Kolejowej”. Ale nie jedyna. Już po raz drugi Stowarzyszenie Sympatyków Kolejnictwa „Kolejowe Podlasie” wraz z Zakładem Linii Kolejowych w Białymstoku PKP PLK SA otworzyły ekspozycję na nocne zwiedzanie
Nowe otwarcie
Punktualnie o godzinie osiemnastej dla zwiedzających otwarto ekspozycję kolejową. Pachnący świeżością budynek kilka tygodni temu przeszedł remont kapitalny. Na potrzeby wystawy kolejowych eksponatów wyremontowano trzy pomieszczenia, przez co uzyskano kilkadziesiąt metrów kwadratowych. A to dopiero początek. Stałe urządzenie wystawy, na której znajdzie się jeszcze więcej atrakcji rozpocznie się już w tym miesiącu. Druga noc muzeów w wykonaniu Kolejowego Podlasia i Zakładu Linii Kolejowych w Białymstoku była nieco inna od poprzedniej. Dotychczasowa wystawa wzbogacona została o nowe elementy. Jedną z „nowości” było m.in. stoisko Wars. Zastawa z wagonów barowych, wyposażenie wagonów sypialnych były najnowszymi nabytkami ekspozycji, pozyskanymi kilka tygodni wcześniej. Drezyna ręczna, która w ubiegłym roku stanowiła eksponat, w tym roku przewiozła wszystkich chętnych.
Drezyną w centrum
- Nie wiedziałam, że w centrum miasta można się czymś takim przejechać - nie kryła zaskoczenia jedna ze zwiedzających wystawę. Drezyna ręczna, która miała krótki epizod w „Rysiu” Stanisława Tyma, była tegorocznym „hitem” nocy muzeów przy ulicy Kolejowej. Na dwustumetrowym odcinku torów każdy chętny, posiadający bilet kartonikowy mógł spróbować swoich sił w napędzeniu drezyny ręcznej. A chętnych nie brakowało. Drezyna stanowiła atrakcję zarówno dla dzieci i dorosłych. Nikt z podróżnych nie narzekał na długa kolejkę oczekujących czy ścisk podczas podróży. – Podczas jazdy nie wstajemy, nie wychylamy się i nie otwieramy okien. Toalety nie odwiedzamy! W taki humorystyczny sposób Adam Michniewicz, w trosce o bezpieczeństwo przejazdów przekazywał informacje. - To syn nas tutaj przyprowadził. Teraz widzę, że była to dobra decyzja. Takiej jazdy nikt inny nam nie zaoferuje dziś – powiedział jeden ze zwiedzających.
Inna, niż wszystkie
Ekspozycja Kolejowa to jedna z niewielu wystaw, na której eksponaty można wziąć do ręki, założyć czapkę, stanąć w niej do zdjęcia, zakręcić korbką w telefonie, wybić datę w komposterze biletowym. – To się nie rozpadnie? Pytali zwiedzający. – Nie rozpadnie. Dzielnie służyło przez kilkadziesiąt lat ciężkiej służby na kolei, ekspozycji i zwiedzającym również podoła – zapewniał Krystian Różycki, jeden z oprowadzających. Wśród zwiedzających słychać było głosy zaskoczenia, że w Białymstoku funkcjonuje placówka, która zbiera, remontuje i prezentuje kolejowe zabytki. Padały pytania o możliwość codziennego zwiedzania, prezentacji dla grup zorganizowanych. Nie zabrakło dziwnych pytań czy zaskakujących sytuacji. Jeden z kolejarzy, pracujący tego wieczoru na stacji Białystok podarował szuflę do nawęglania parowozu. Ktoś odnalazł na zdjęciu swoją kuzynkę, ktoś inny wspominał czasy swojej młodości, podróży pociągiem z „kartonikiem” w ręku.
W tym roku dłużej
W tym roku wydłużone zostały godziny otwarcia ekspozycji. Liczne uwagi i prośby zwiedzających sprawiły, że wystawa jako jedyna w Białymstoku była otwarta najdłużej. Jak się okazało była to decyzja właściwa. Ostatni zwiedzający progi ekspozycji przekraczali o godzinie 0.50.