Niecałe trzy kilometry – tyle wynosi długość polskiego odcinka linii kolejowej nr 346 z Sieniawki do Kopaczowa przez Porajów. Króciutki fragment jest częścią ciągu komunikacyjnego Żytawa – Liberec. Jego zły stan techniczny może spowodować zawieszenie ruchu na tej międzynarodowej trasie. Dziś niemieckie pociągi zwalniają tam do 30 km/h.
Wieś Porajów w powiecie zgorzeleckim to jedyna polska miejscowość, przez którą codziennie przejeżdża szereg pociągów zagranicznych przewoźników, ale do których nie można tam wsiąść. Przebiega przez nią linia nr 346, krótki fragment tranzytowy trasy z czeskiego Liberca do niemieckiej Żytawy. Niespełna trzykilometrowy odcinek 27-kilometrowej linii znalazł się po stronie polskiej w wyniku przesunięcia granic po II wojnie światowej. W odróżnieniu od podobnych odcinków przebiegających przez Krzewinę Zgorzelecką i Głuchołazy, w Porajowie nie wyznaczono przystanku do obsługi podróżnych.
Wkrótce sytuacja ta może się zmienić, jednak niestety nie dzięki udostępnieniu czesko-niemieckich pociągów dla mieszkańców Porajowa, a w wyniku zawieszenia ruchu pasażerskiego. – Stan trasy jest tak zły, że realne jest ryzyko całkowitego wstrzymania przewozów – powiedziała portalowi idnes.cz Stanislava Jakešová, przedstawicielka spółki Korid LK, koordynatora transportu publicznego w kraju libereckim.
Po polskiej stronie trzykrotnie wolniej niż w Niemczech
Chodzi tu właśnie o krótki odcinek polski, który znacznie wyróżnia się pod względem utrzymania od czeskiej i niemieckiej części trasy. Na tej ostatniej dopuszczalna prędkość maksymalna to 100 km/h. Na terenie Czech pociągi jeżdżą nieco wolniej, bo 70 km/h, ale to i tak przeszło dwukrotnie szybciej niż na odcinku tranzytowym. Jak wskazuje czeski organizator, na części zarządzanej przez PKP PLK obowiązuje ograniczenie aż do 30 km/h.
Oprócz podnoszonej przez Czechów groźby zamknięcia trasy konsekwencją powolnego przejazdu przez Polskę mają być także znaczne problemy ze skomunikowaniem uruchamianych przez przewoźnika Vogtlandbahn pociągów na terenie Niemiec. W Żytawie godziny przyjazdów z Liberca nie są zsynchronizowane z odjazdami np. w stronę Berlina i Drezna. Poprawa tego stanu rzeczy miałaby być możliwa dopiero po przeprowadzeniu remontu torowiska zarządzanego przez PKP PLK. Jak donosi idnes.cz, rozpoczęły się rozmowy z polskim ministerstwem infrastruktury, które mają posłużyć wypracowaniu sposobu finansowania naprawy odcinka, z którego praktycznie nie korzystają Polacy.
W Polsce parametry są złe, ale stabilne
Rychłej konieczności wstrzymania ruchu nie potwierdza PKP PLK. – Prowadzimy bieżące naprawy i utrzymanie tego odcinka gwarantujące bezpieczny przejazd pociągów – przekonuje rzecznik prasowy spółki Mirosław Siemieniec. – Na linii tranzytowej nr 346, pomiędzy Sieniawką a Kopaczowem, nie ma wprowadzonego ograniczenia prędkości. Obecnie prędkość rozkładowa wynosi 30 kilometrów na godzinę, podobnie jak w poprzednich latach – wskazuje przedstawiciel zarządcy infrastruktury.
Nawet jeśli Polskim Liniom Kolejowym rzeczywiście uda się utrzymać ów obecny stan „braku ograniczeń prędkości”, nie oznacza to, że zagraniczny przewoźnik wraz z lokalnymi samorządami będzie zainteresowany dalszym prowadzeniem powolnego ruchu. Jeśli strony nie porozumieją się co do rozłożenia pomiędzy wszystkie kraje kosztów niezbędnych napraw, może oznaczać to zatem koniec ruchu pasażerskiego na obsługiwanej dziś przez przeszło dwadzieścia par pociągów trasie.
Korzystałem m.in. z artykułu Adama Pluhařa – Hrozí zastavení vlaků do Německa. Poláci se nemají k opravě trati – z libereckiego wydania idnes.cz.
Zapisz się do newslettera:
