Mieszkańcy Frankfurtu w niedzielnym referendum opowiedzieli się przeciwko budowaniu linii tramwajowej do Słubic. Tym samym dwa lata wspólnych przygotowań i inwestycji poszły na marne.
- Już rozmawiałem z gorzowskim MZK. Mogą nam dać wagon w cenie złomu. Postawimy niedaleko mostu i zrobimy tam budkę z piwem. To będzie taki symbol, że tramwaj stoi, a mógł przecież jeździć. - mówi rozgoryczony Edward Chojka, wiceburmistrz Słubic.
Przeciwko budowie linii przez Odrę opowiedziało się 83 proc frankfurtczyków, przytłaczająca większość przy dość dużej jak na miejskie referendum i mroźną pogodę frekwencji: w głosowaniu wzięło udział 30 proc. z 58 tys. mieszkańców uprawnionych do głosowania.
Wynikiem głosowania był bardzo rozczarowany nadburmistrz Martin Patzelt. - Nie potrafiliśmy trafić do ludzi z naszymi argumentami - skomentował rezultat referendum. Osobiście jednak nadal jest przekonany do tego przedsięwzięcia. O dalszych losach tramwaju ostatecznie znów zadecydują frankfurccy radni. A ci byli dotąd podzieleni w tej sprawie. - Frankfurtczycy zdecydowali słusznie. Tego wyniku nie może zignorować żaden radny - stwierdził szef lokalnej SPD Wolfgang Trobitzsch. - Zagłosowano przeciwko ważnemu projektowi, który ja uważam za słuszny - skomentował natomiast wynik Wolfram GrĂźnkorn, szef frakcji FDP.
- To referendum zostało wywołane przez władze. Przecież temat połączenia Słubic i Frankfurtu linia tramwajową dyskutujemy od dwóch lat. To ich zakład komunikacji bardzo chciał tej linii, bo okazało się, że mieliby mniejsze straty. Frankfurt się wyludnia, miasto straciło 30 tys. mieszkańców, a dzięki tramwajowi przez granicę zyskaliby nowych pasażerów. Mieliśmy mnóstwo spotkań, zaplanowaliśmy organizację ruchu, były grupy robocze. A potem nagle po stronie niemieckiej zaczęto mówić o autobusie. Zamówili więc ekspertyzy w dwóch niezależnych firmach i się przeliczyli, bo eksperci opowiedzieli się za tramwajem - opowiada Edward Chojka. Mając te ekspertyzy obie rady miasta uchwaliły, że będą kontynuować prace nad linia tramwajową. - Potem znów zaczęli coś kręcić, np. że to połączenie będzie ich kosztować 3 mln euro. A to bzdura, chyba że przebudowa całej komunikacji w mieście, bo oni mają przecież do mostu tylko kilkaset metrów torów do położenia. A teraz to referendum. Po co, skoro jest już decyzja rady miasta? - ciągnie wiceburmistrz.
Decyzja radnych sprzed roku nie była jednak taka jednoznaczna. O ile w Słubicach wszyscy są przekonani, że tramwaj jest najlepszym rozwiązaniem wspólnej komunikacji miejskiej, to frankfurccy radni się podzielili: 27 radnych było za, 16 - przeciw. Krytycy uważają bowiem, że linia autobusowa byłaby tańszym i bardziej elastycznym rozwiązaniem. Autobus nie wchodzi jednak w grę, bo nie zgadzają się na to słubiccy taksówkarze. - To zresztą żadne nowe rozwiązanie, bo autobusy przez granicę i tak jeżdżą - mówi Chojka.
Projekt tramwajowy zakładał, że na etapie inwestycji, każde miasto finansowałoby swój odcinek linii. Natomiast linię obsługiwałby niemiecki zakład komunikacji, który dysponuje zajezdnią i taborem. Oba miasta rozliczałyby się wzajemnie z kosztów funkcjonowania tramwaju.
- Za relatywnie niewielkie pieniądze można było na następne dziesięciolecia poprawić sytuację tramwajów. Frankfurtczycy nie mieli na to ochoty, Szkoda. Stracona szansa. We Frankfurcie nie po raz pierwszy - komentują frankfurccy fani tramwajów na prywatnej stronie internetowej poświęconej komunikacji miejskiej.
- Dziwię się politykom i innym partiom, które chciały tego referendum. Oni byli za referendum i jednocześnie byli za tramwajem. Byłoby lepiej, gdyby do tego głosowania nie doszło. Wynik był do przewidzenia - mówi Michael Kurzwelly, artysta z Frankfurtu, założyciel stowarzyszenia Słubfurt, które działa na rzecz zbliżenia obu miast. Dlaczego jednak frankfurtczycy nie chcą tramwaju przez granicę, z którego sami też mogliby korzystać?
- Dlatego, że politycy postępują nieodpowiedzialnie. Było w mieście wiele przedsięwzięć, które zakończyły się fiaskiem, jak np. nieudana budowa fabryka chipów elektronicznych. Teraz też ludzie słyszą, że miasto ma długi, że trzeba zamknąć orkiestrę. Oni już nie ufają władzy, dlatego tak zagłosowali. Komentarze, że mieszkańcy Frankfurtu nienawidzą Polaków są moim zdaniem przesadzone. Oni po prostu nie ufają politykom, że mówią prawdę. Ja się interesowałem tematem tramwaju, poznałem argumenty i one mnie przekonały. Ale ja się tym zajmuję , inni takiej wiedzy nie mieli - tłumaczy Kurzwelly.
Jego zdaniem tramwaj transgraniczny byłby potrzebny w obu miastach z dwóch powodów. - Po pierwsze ja codziennie przekraczam granicę i wiem, że tramwaj ułatwiłby nam wszystkim życie. Po drugie taki tramwaj jadący przez most graniczny byłby wyraźnym znakiem, że te miasta ze sobą dobrze współpracują - mówi frankfurcki artysta. - Teraz szanse na tramwaj oddalają się na pewno na kilka lat. Cóż, trzeba walczyć dalej - dodaje.
Pierwsze tramwaje pojechały przez most na Odrze w 1900 roku, dwa lata po oddaniu go do użytku. Tramwaj jeździł wtedy od ówczesnej ChausseestraĂe (dzisiaj LindenstraĂe) we Frankfurcie, przez most do przedmieścia Dammvorstadt (dzisiaj Słubice), a końcowy przystanek znajdował się przy siedzibie Bractwa Kurkowego (dzisiaj kościół rzymsko-katolicki). Dopiero 29 lat później linia nr 2 została przedłużona do stadionu - ulubionego celu niedzielnych wycieczek mieszkańców miasta. W Słubicach pod warstwą asfaltu zachowały się jeszcze fragmenty dawnych szyn tramwajowych.