Odbudowa wąskotorowej kolejki konnej na trasie Mrozy – Rudka to jedna z najbardziej zaskakujących inwestycji kolejowych ostatnich lat. Kursujący głównie w okresie letnim drewniany wagonik stał się nie tylko atrakcją turystyczną, ale i... środkiem transportu pomiędzy miasteczkiem a położonym w lesie sanatorium.
Mrozy to najmłodsze polskie miasto – stało się nim dopiero wraz z początkiem tego roku. Rozwój tej leżącej przy magistrali Warszawa – Brześć miejscowości silnie związany jest z koleją. Chlubą Mrozów jest dworzec kolejowy z końca XIX wieku, który uwieczniono na specjalnym znaczku pocztowym wyemitowanym z okazji otrzymania praw miejskich. Kilkaset metrów od stacji normalnotorowej znajduje się o wiele skromniejszy przystanek – przystanek kolei konnej Mrozy – Rudka.
Koń woził cegły na budowę
W położonej 2 km od Mrozów Rudce na początku XX wieku powstało sanatorium pulmonologiczne i przeciwgruźlicze, które do dziś jest jednym z ważniejszych w kraju ośrodków leczenia chorób płucnych. Do jego budowy w trudno dostępnym terenie leśnym utworzona została krótka kolej konna biegnąca spod stacji „dużej kolei”. W 1908 roku po sześciu latach prac ośrodek został otwarty, ale kolejka nie została zlikwidowana.
Koń nadal ciągnął po szynach niewielki wagonik – z tym, że zamiast cegieł transportował pasażerów. Nietypowy „kleinbahn” przetrwał czasy wojny i kursował do 1967 roku. Skromny tabor kolejki – naturalnie nie wliczając w to konia – został przewieziony do muzeum wąskotorówek w Sochaczewie. Jedyny eksploatowany w Rudce wagon stoi tam do dziś. Lekki tor rozebrano na początku lat 70. i jedyną pozostałością po linii były niewywiezione drewniane podkłady na niektórych odcinkach trasy.
Odbudowa po 50 latach
W 2007 roku niespodziewany pomysł odbudowania kolejki konnej zgłosiło Towarzystwo Przyjaciół Mrozów. Lokalne władze wystąpiły o dofinansowanie z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich i w 2010 roku rozpoczęły odtwarzanie linii jako niecodziennej atrakcji turystycznej. Roboty torowe kosztowały ok. 450 tys. zł. Konieczna była też budowa nowego wagonu. Replikę egzemplarza zachowanego w Sochaczewie wykonał miejscowy wszechstronny artysta Tadeusz Głuszczuk.
W rok później odbyły się pierwsze jazdy próbne, a od 2012 przez 7 miesięcy w roku kolejka kursuje regularnie. Trasa o prześwicie 900 mm ma długość 1,75 kilometra – to nieco mniej niż jeszcze w latach 60. Zmiany terenu, jakie nastąpiły w ciągu niemal półwiecza, wymusiły odsunięcie peronu wąskiego od normalnotorowego i przeniesienie go do pobliskiego parku. Choć linia biegnie na całej swej długości przez las, Urząd Gminy Mrozy, do którego należy kolejka, zdecydował się na pozostawienie przedwojennej miejsko brzmiącej nazwy „tramwaj konny”.
To tylko fragment artykułu. Więcej na stronie Transport-publiczny.pl