"Rzeczpospolita" pisze o środkach bezpieczeństwa przedsięwziętych w warszawskim metrze.
Po zamachach w Moskwie i Madrycie w warszawskim metrze panuje stan podwyższonej gotowości. Nocami na stacjach i w tunelach trwają ćwiczenia antyterrorystów. W dzień metrem podróżują policyjni wywiadowcy w cywilu. Miasto chce kupić dla metra dodatkowe kamery i czujniki skażeń chemicznych.
Od 19 marca na stacjach i w wagonach obowiązuje bezwzględny zakaz fotografowania. W metrze pojawiły się ulotki informujące, jak zachować się w razie ataku terrorystycznego. Metro Warszawskie przygotowuje komunikaty wzywające pasażerów do powiadomienia obsługi stacji, jeśli zauważą porzucony bagaż. Warszawiacy usłyszą je już w tym tygodniu.
- Obsługa stacji jest postawiona w stan najwyższej gotowości. Sprawdzamy każdy porzucony bagaż i każdą podejrzanie zachowującą się osobę. Wzmocniliśmy ochronę na naszej stacji techniczno-postojowej na Kabatach - mówi prezes Metra Warszawskiego Krzysztof Celiński. - Żaden z pociągów nie stoi w nocy pod gołym niebem, jak zdarzało się wcześniej. Robimy wszystko, by nie dać się zaskoczyć - zapewnia.
Metra strzeże system kamer. Ich liczba i dokładne rozmieszczenie objęte są tajemnicą. Dzięki nim dyżurny na każdej stacji oraz pracownicy kierującej ruchem centralnej dyspozytorni widzą, co dzieje się na peronach i w tunelach. Jak zdradził nam prezes Celiński, metro zakupi w tym roku dodatkowe kamery.
W metrze wciąż ćwiczą służby specjalne. W lutym w świetle kamer i fleszy policyjni antyterroryści "odbijali zakładników" na stacji Imielin. Miesiąc później w czasie pokazowych ćwiczeń na stacji Dworzec Gdański ratownicy przez 20 minut szukali wniesionej na stację bomby. O większości prób warszawiacy jednak w ogóle nie wiedzą.
Äwiczenia z udziałem antyterrorystów, policji i straży pożarnej odbywają w nocy
- wtedy metro nie kursuje. Takie próby pozwalają na zapoznanie służb z topografią stacji i tuneli, a także opracowanie różnych wariantów akcji ratunkowej. Rano metro działa już po staremu, a warszawiacy w drodze do pracy nawet nie podejrzewają, co działo się w tunelach kilka godzin wcześniej.
Zamach bombowy to nie jedyne zagrożenie, jakie władze Warszawy biorą pod uwagę.
- W metrze potrzebne są czujniki skażeń chemicznych. Teraz negocjujemy warunki zakupu z brytyjskim producentem. Taki system wykrywa nawet śladowe ilości wojskowych substancji chemicznych, a także groźne dla ludzi środki biologiczne. W razie zagrożenia może uratować życie pasażerom - mówi Lucjan Bełza, dyrektor miejskiego biura bezpieczeństwa.
Porządku w metrze pilnują policjanci oraz Służba Ochrony Metra. W sumie ok. 300 osób. Większość policjantów pełni służbę patrolową w mundurach na peronach i galeriach metra. Wywiadowcy z wydziału kryminalnego jeżdżą metrem w ubraniach cywilnych. Wszyscy potwierdzają: pasażerowie są bardziej czujni niż zwykle. Po zamachu w Madrycie komisariat dostaje dziennie kilkanaście zgłoszeń o podejrzanie zachowujących się osobach i porzuconych pakunkach. Pasażerowie kilkakrotnie alarmowali Służbę Ochrony Metra, kiedy widzieli studenta arabskiego pochodzenia.
- Do każdej takiej sytuacji podchodzimy z powagą. Sprawdzamy wszystkie porzucone przedmioty. Wypytujemy wskazane osoby, szczególnie cudzoziemców, skąd pochodzą i co robią w metrze. Robimy to delikatnie, by ich nie urazić - mówi mł. insp. Wojciech Reszczyk, szef komisariatu w metrze.