Coraz więcej młodych warszawiaków nie wyobraża sobie życia bez metra. Są do niego przywiązani do tego stopnia, że jeżeli coś nie leży blisko metra, to nie jest dla nich wart odwiedzenia. Skąd ten fenomen? – zastanawia się dziennik „Metro”.
Zapytani przez dziennik naukowcy tłumaczą to zjawisko głównie oszczędnością czasu i bezpieczeństwem, jakie daje podziemna kolejka. - Ogrom instytucji, sklepów, ciekawych miejsc, które leżą na linii metra, sprawia jednak, że ludzie coraz mniej chcą poznawać ciekawe miejsca oddalone od niego – twierdzi dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, psycholog społeczny. - Metro daje poczucie bezpieczeństwa osobom, które mieszkają w Warszawie od niedawna. Potwierdzają to badania. Przybysze swoje życie w metropolii często ograniczają do okolic stacji metra – uważa dr Maciej Kowalewski, socjolog miasta.
Potwierdzają to zwykli mieszkańcy stolicy. Mieszkanka Ursynowa, Elwira Wilanowska, codziennie dojeżdża do pracy metrem. - Bank, w którym pracuję, znajduje się niedaleko Silver Screenu na Puławskiej. Wysiadam na stacji Pole Mokotowskie, z dojściem cała droga zajmuje mi niecałe 20 minut. Metro ułatwia mi też robienie zakupów. Te większe robię w Tesco przy stacji Kabaty – mówi Elwira. - Warszawa wydała mi się hałaśliwym i przytłaczającym molochem. Teraz poznałam miasto na tyle, że czuję się tu prawie jak u siebie. Niedawno uświadomiłam sobie, że prawie wszystko, co jest mi niezbędne do życia w stolicy, znajduje się na linii metra – dodaje.
Karol Tarkowski kiedyś dojeżdżał do pracy półtorej godziny. - Odkąd mieszkam przy stacji metra Stokłosy, rzadko kiedy oddalam się od linii metra na więcej niż 300-400 metrów. Większość stacji kojarzę po miejscach, które leżą w ich pobliżu. Stokłosy to oczywiście mieszkanie. Politechnika - stacja przesiadkowa. Tam wskakuję do autobusu, który wiezie mnie do pracy na Dolnym Mokotowie. Dzięki metru nie trwa to w sumie dłużej niż 15 minut – mówi dziennikowi Karol.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie Metra Warszawskiego wynika, że aż 60% pasażerów to ludzie w wieku 20-34 lata. Czyli życie na linii metra wybierają przeważnie młodzi. W ciągu ostatnich 15 lat to głównie oni kupowali mieszkania w nowo powstających domach budowanych od stacji Kabaty aż po Ursynów. Gdy metro doprowadzono na Żoliborz i Bielany, również tam. Powód jest prosty. Mieszkania wzdłuż linii metra potrafią być o kilkadziesiąt tysięcy droższe niż te o podobnym standardzie, ale położone w innych dzielnicach – czytamy w dzienniku „Metro”.
Więcej