Marek Worach stracił wprawdzie stanowisko prezesa Kolei Śląskich, nie stracił jednak pracy w spółce. Spółka nie może rozwiązać z nim umowy o pracę, gdyż przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Jest na zwolnieniu lekarskim
13 grudnia Marek Worach podał się do dymisji z funkcji prezesa Kolei Śląskich. Powodem takiego posunięcia nie był jednak chaos związany z przejęciem przez przewoźnika połączeń na Górnym Śląsku, lecz to, że toczyła się przeciw niemu sprawa karna o działanie na szkodę jednej z poprzednich firm, które prowadził. Wyznał, że zataił informację o tym postępowaniu przed marszałkiem Adamem Matusiewiczem (później też odwołanym).
Marszałek Matusiewicz pomimo odwołania, wciąż pełni obowiązki marszałka województwa. Ma doprowadzić sytuację w Kolejach Śląskich do normalności przed ustąpieniem. Marek Worach tymczasem stracił stanowisko, ale nie pracę. - Marek Worach nie pełni funkcji prezesa, ale jest na etacie - przyznaje rzecznik KŚ Maciej Zaremba – Rozwiązanie umowy o pracę uniemożliwia fakt, że pan Worach jest na zwolnieniu lekarskim – wyjaśnia.
Bez konkursu
Od kiedy – i do kiedy - Marek Worach będzie na zwolnieniu lekarskim? – Według przepisów kodeksu pracy nie mogę ujawnić takich danych – stwierdził rzecznik. Jak powiedział, rozwiązać stosunek pracy z Markiem Worachem może jednak nie zarząd spółki, a jej rada nadzorcza.
Marek Worach został zatrudniony na stanowisku prezesa Kolei Śląskich przez marszałka Matusiewicza bez konkursu od kwietnia 2011 roku. Wcześniej był działaczem i prezesem klubu GKS Katowice. Rok później zrezygnował ze stanowiska z powodów formalno-prawnych. Zatrudniony był bowiem jednocześnie na pół etatu i łączył to stanowisko z pracą w Rejonowym Przedsiębiorstwie Robót Drogowych w Rybniku.
"Pociągi nie zostały odwołane" - słynne cytaty
Jako prezes Kolei Śląskich Marek Worach dał się zapamiętać m. in. jako autor kontrowersyjnych wypowiedzi. - Na pracę w Kolejach Śląskich trzeba zasłużyć – mówił w lipcu ubiegłego roku. – Stanowczo dementuję, że pociągi zostały odwołane. To w porozumieniu z PKP PLK w celu ustabilizowania sytuacji podjęliśmy taką decyzję, ażeby wprowadzić komunikację zastępczą. To nie jest odwołanie pociągów. Po prostu jest tam wprowadzona innego rodzaju komunikacja – powiedział natomiast w połowie grudnia.
– Zwiodła nas niedziela (9 grudnia - przyp. RK). Była piękna pogoda, a my poza trzema pociągami nie zerwaliśmy żadnych połączeń. To uśpiło naszą czujność – dodał na tej samej konferencji prasowej, tłumacząc odwołanie 58 pociągów w pierwszy poniedziałek nowego rozkładu. W samą niedzielę nie przyjmował jednak do wiadomości odwołania wspomnianych trzech pociągów - Wszystkie pociągi wyjechały w trasę. Trzeba się nauczyć czytać rozkłady jazdy – radził ironicznie pasażerom pociągów, które nie pojawiły się na peronie.
Nowy zarząd Kolei Śląskich przeprosił za jeszcze inny cytat z byłego prezesa. Chodzi o wypowiedzi na temat wejścia Arrivy na rynek przed pięcioma laty. - Jako nowa spółka w woj. kujawsko-pomorskim Arriva miała 80- proc. zerwanych połączeń w swoich pierwszych dniach - mówił Worach. Więcej na ten temat tutaj.
W niedzielę 9 grudnia Koleje Śląskie przejęły od Przewozów Regionalnych obsługę wszystkich przewozów w województwie śląskim. Stało się tak, ponieważ w połowie roku przygotowywany przetarg na obsługę połączeń odwołał śląski urząd marszałkowski i zlecił KŚ obsługę połączeń bez przetargu. Z tej przyczyny doszło do zamknięcia Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, w którym pracowało prawie 2 tysiące osób.
Jeszcze 9 grudnia na tory nie wyjechały 3 pociągi, wiele było opóźnionych. Prezes Marek Worach i marszałek Adam Matusiewicz zapewniali jednak, że uruchomienie połączeń już można uznać za wielki sukces. Pierwszy dzień roboczy nowego rozkładu jazdy, poniedziałek 10 grudnia, przyniósł jednak kataklizm. Odwołano 58 pociągów, a 20% tych, które wyjechały na tory, było opóźnionych. Zarząd Kolei Śląskich zrzucił winę na jednego z dyspozytorów.
Następnego dnia było jednak jeszcze gorzej. Na tory nie wyjechało już ponad 70 pociągów. Prezes Worach zapewniał tym razem, że winna jest awaria 5 składów, a następnego dnia wszystko powinno kursować normalnie. Jednak od środy do piątku było jednak jeszcze gorzej, zamiast lepiej - odwołano 92 pociągi, choć prezes Worach twierdził w środę, że podstawienie autobusu zamiast pociągu nie jest odwołaniem pociągu.
Wieczorem tego samego dnia Marek Worach podał się do dymisji. Powodem nie był jednak zamęt na torach, a to, że prezes zataił przed marszałkiem, że toczy się przeciw niemu postępowanie karne. Sprawa z przeszłości - zatarty wyrok - było też przyczyną odwołania wiceprezesa KŚ Artura Nastały w czwartek. Tego samego dnia do dymisji podał się marszałek Adam Matusiewicz. Decyzją klubu Platformy Obywtaleskiej będzie jednak naprawiał sytuację jeszcze przez miesiąc.
Pracę po zamieszaniu w Kolejach Śląskich stracił również rzecznik spółki Adam Warzecha. Zakończono również współpracę z twórcą rozkładu jazdy Stanisławem Biegą, oraz prezesem sprzątającej tabor spółki Silesia Rail Piotrem Kazimierowskim.