Czy ktoś pamięta, że ponad 5 lat temu prezydenci Łodzi i Warszawy podpisali list intencyjny w sprawie utworzenia tzw. duopolis przez obydwa miasta? Nie? To najwyższy czas sobie przypomnieć. Górny Śląsk zaczyna się właśnie zamieniać w supermiasto Silesia, choć od rzucenia pomysłu minęły zaledwie dwa lata.
W czerwcu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zarejestrowało Górnośląski Związek Metropolitalny, a w ubiegłym tygodniu weszła w życie umowa GZM, w którego skład wchodzi 14 największych miast Śląska i Zagłębia. To pierwszy krok w stronę Silesii.
Wiadomość trochę przestraszyła warszawiaków, którzy obawiają się, że warszawa, pozostając stolicą, z czasem straci na znaczeniu na rzecz śląskiego molocha, z jego dynamiczną gospodarką i wyższym potencjałem ludnościowym (2,1 mln wobec 1,6 mln stolicy). Dlatego "Życie Warszawy" przypomniało sobie o długowiecznej koncepcji duopolis z Łodzią. Ludność połączonych aglomeracji liczyłoby łącznie niemal 3 mln. Z takim potencjałem można już rywalizować ze Śląskiem. Tylko kto chce tego duopolis?
Wspólna sprawa czy przedmieście Warszawy?O koncepcji megamiasta i pasa metropolitalnego wzdłuż osi Warszawa - łódź mówiono już w latach 70. Na początku lat 90. taki projekt stworzył prof. Jacek Damięcki. Jego istotą była szybka komunikacja pomiędzy obydwiema aglomeracjami, oparta o autostrady, szybką kolej i wspólne lotnisko. Wydawało się, że koncepcja trafiła na podatny grunt za rządów prezydenta Łodzi Marka Czekalskiego (1994-1998), zwłaszcza że w tym samym czasie w Warszawie prezydentem był Marcin Święcicki, także z Unii Wolności. Obaj prezydenci usiłowali wylansować hasło "Łodź Warszawa - wspólna sprawa". Zostało tylko hasło.
Wydawało się, że odżyje na dobre w 2002 roku, już za rządów SLD. Premierem był wtedy Leszek Miller, prezydentem Łodzi Krzysztof Panas, a prezydentem Warszawy Wojciech Kozak (Unia Wolności). W warszawskim ratuszu obaj prezydenci podpisali wówczas list intencyjny w sprawie duopolis. Łódź miała się otworzyć na Warszawę poprzez wymyślony przez Panasa tzw. Portal Łódzki, czyli nowoczesne centrum zlokalizowane przy Dworcu Fabrycznym. Panas wkrótce stracił władzę, a jesienią przyszły wybory samorządowe, w których zwyciężył Jerzy Kropiwnicki. Kropiwnicki nie krył swojego sceptycyzmu wobec idei duopolis.
- To mogła być straszliwa wizja dla Łodzi. Miasto mogłoby stać się gigantyczną sypialnią. To nie jest przyszłość, którą chciałbym Łodzi zapewnić - mówił Kropiwnicki w listopadzie 2002 roku, tuż po wygraniu wyborów. - Łódź nie utraci swojej tożsamości, nie stanie się przedmieściem Warszawy.
Zamiast ścisłego związku miast, który miałby być nowa jakością, Jerzy Kropiwnicki opowiadał sie za rozwojem połączeń kolejowych i drogowych z Warszawą oraz ulokowaniem międzynarodowego lotniska gdzieś między Łodzią a Warszawą, przy jednoczesnym zachowaniu autonomii Lublinka. I tak się też stało. Żadnego duopolis. Co innego na Śląsku.
Jak to zrobili na ŚląskuHasło stworzenia śląskiej metropolii wylansował dwa lata temu "Dziennik Zachodni", ale też prawdą jest, że padło na zupełnie inny grunt i w innych czasach Łódź i Warszawę dzieli ok. 130 km, podczas gdy na Śląsku i w Zagłębiu czasem trudno zauważyć, że przekracza się granice miast. decyzje prezydentów 14 miast Śląska i Zagłębia o stworzeniu Górnośląskiego Związku Metropolitalnego przyspieszyły rządowe plany wprowadzenia specjalnej ustawy aglomeracyjnej. Główne cele GZM to między innymi: ustalenie wspólnej strategii rozwoju dla miast wchodzących w skład Związku, zdobywanie pieniędzy z krajowych i zagranicznych funduszy celowych, zarządzanie drogami, wspieranie innowacyjnych programów gospodarczych, podnoszących poziom konkurencyjności miast.
Na razie GZM ma utrzymywać się ze składek poszczególnych miast. Władze GZM tworzyć będą 29-osobowe Zgromadzenie, w którym 13 miast będzie miało po dwóch przedstawicieli, a największe, blisko 350-tysięczne Katowice - trzech.
Na razie tylko pociągRozwiązania przyjęte przez śląsko-zagłebiowskie supermiasto pokazują różnice i problemy, na które natrafiają i natrafiać będzie koncepcja warszawsko-łodzkiego duopolis: nierównorzędność partnerów, wielka odległość, rozbieżność interesów. Na razie związki między Warszawą a Łodzią kształtują się w sposób naturalny, bez odgórnych ustaleń. Szacuje się, że codziennie 11 tys. łodzian dojeżdża do pracy w Warszawie, mimo braku autostrady i szybkiej kolei. Ale Łódź gospodarczy rozwój w ostatnich latach zawdzięcza własnym atutom (centralne położenie, szlaki komunikacyjne w budowie, niski wymagania płacowe, duże bezrobocie, liczne uczelnie wyższe) i politycznym koneksjom (premierzy Leszek Miller i Marek Belka).
W dodatku duopolis nie są zainteresowane ani obecne władze w Łodzi, ani w Warszawie.
- To stara koncepcja, która sprowadzała Łódź do roli sypialni Warszawy - mówi wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski. - Chcemy rozwoju partnerskiego i rozwoju realnych więzów między dwiema metropoliami, a nie jednej supermetropolii.
Te realne więzy to dla Tomaszewskiego szybka kolej, autostrada do Warszawy i wspólne, transkontynentalne lotnisko między dwoma miastami.
Warszawa też nie kryje sceptycyzmu wobec bliskiego związku z ubogim krewnym.
- Duopolis to koncepcja futurystyczna, nawet nie na lata, ale na dekady - mówi prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz ustami swojego rzecznika Tomasza Andryszczyka. - Warszawa ma wielkie ambicje, chce być nie tylko stolicą Polski, ale i Europy Środkowej. Najpierw musimy scalić okoliczne gminy, które są zainteresowane, i to z wzajemnością, aby się znaleźć w granicach Warszawy.
Andryszczyk, podobnie jak Tomaszewski, podkreśla potrzebę zbliżenia komunikacyjnego i wspólnego lotniska transkontynentalnego. Nie z sympatii do Łodzi, tylko dlatego, że Okęcie jest już faktycznie zapchane.
I tyle.
* Acatus (fot. PKP SA).