PKP próbuje wyłudzić od urzędu marszałkowskiego pieniądze, zawyżając koszty niektórych połączeń - uważa Stanisław Biega, dyrektor biura koordynującego rozkłady jazdy pociągów w województwie opolskim. Zdenerwowała go opublikowana przez Zakład Przewozów Regionalnych PKP internetowa lista 22 pociągów przynoszących w tym województwie największe straty.
Są tam także połączenia obsługiwane przez szynobusy. Według kolei szczególnie nieopłacalne są połączenia Opole - Częstochowa, linia Nysa - Brzeg czy wieczorne i wczesnoporanne pociągi z Gliwic do Kędzierzyna. List deficytowych pociągów otrzymał marszałek województwa, a tym samym Stanisław Biega, który pracuje dla urzędu marszałkowskiego.
- Nie wiadomo, na jakiej podstawie PKP opracowało te dane - denerwuje się Biega. - Z wieloma od razu się nie zgadzam - dodaje. Według niego kilka przykładów podanych przez kolej wzięto "z sufitu". - Choćby szynobus o 9.05 z Kędzierzyna do Kamieńca - mówi Biega. -Według PKP jeździ nim niewiele osób, a z moich badań wynika, że obłożenie miejsc jest tam ponad stuprocentowe i część pasażerów musi stać.
Stanisław Biega podważa też koszty utrzymywania niektórych połączeń przedstawione przez PKP. -Okazało się, że wieczorny szynobus z Nysy do Kędzierzyna jest o 11 procent droższy od jeżdżącego tam wcześniej pociągu. To absurd, zwłaszcza że pociąg spalał od 150 do 200 litrów paliwa na sto kilometrów, a szynobus potrzebuje zaledwie 30 do 40 litrów ropy.
Według niego w przypadku połączeń z Opola do Częstochowy PKP podało dochód w postaci biletów zakupionych przez pasażerów wsiadających tylko w naszym województwie i zestawiło go z kosztami całej trasy. - Wtedy oczywistym jest, że linia ta staje się mocno deficytowa - twierdzi Biega.
Jerzy Machnicki, zastępca dyrektora opolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, zapewnił, że dane kolei są prawdziwe. - Wynikają z badań, jakie przeprowadziliśmy pod koniec ubiegłego i na początku tego roku - podkreśla Machnicki. - Po prostu takie są fakty. Pan Biega mówi wiele rzeczy i często okazuje się potem, że nie ma racji. Jak twierdzi, większość nieopłacalnych połączeń to efekt obsługiwania tras przez spalinowozy.
-My przedstawiamy marszałkowi listę deficytowych połączeń, licząc na to, że znajdzie się sposób na zmniejszenie tych strat - dodaje Jerzy Machnicki.
Według Stanisława Biegi kolej chce w przyszłorocznym rozkładzie jazd zawiesić te połączenia lub zamierza wynegocjować dodatkową dotację od urzędu. W tym roku urząd przeznaczył dla PKP ponad 15 milionów złotych.
- Sprawdzimy, czy rzeczywiście są to tak kosztowne połączenia - mówi Andrzej Kasiura, członek zarządu województwa, odpowiedzialny za transport kolejowy w województwie. We wrześniu przez kilka dni urząd będzie kontrolował wszystkie wykazane przez PKP pociągi. Sprawdzona zostanie liczba pasażerów i dochody ze sprzedaży biletów.
- Potem możemy rozmawiać o ewentualnej dodatkowej dotacji czy zawieszaniu połączeń - stwierdza Kasiura. - Ale na pewno do końca roku wszystkie pociągi będą jeździć zgodnie z obecnym rozkładem.
Lista najbardziej nieopłacalnych pociągów według PKP