– Teraz, gdy mamy już za sobą udany start Pendolino, skupimy się na rozwoju segmentu ekonomicznego. To jest nasza podstawowa działalność i właśnie tu jest nasz pasażer. Taki mam cel – mówi w rozmowie z miesięcznikiem „Rynek Kolejowy” Jacek Leonkiewicz, prezes PKP Intercity.
Jakub Madrjas, Rynek Kolejowy: Ogłosił pan w kwietniu, że PKP Intercity „wraca do gry”. Liczba przewiezionych pasażerów rok do roku po raz pierwszy od dawna wzrosła, ale czy nie jest to efekt odbicia się od dna?
Jacek Leonkiewicz, prezes PKP Intercity: Na pewno po części tak jest. Zgodzi się pan jednak ze mną, że wzrost liczby pasażerów to pozytywna tendencja, w przewozach dalekobieżnych, nieobserwowana od lat, i z tego niewątpliwie należy się cieszyć. Teraz zaczynamy iść w górę – gwarantujemy dobre czasy jazdy, sukcesywnie wymieniamy tabor, wprowadzamy nowe oferty. W marcu odnotowaliśmy 12% wzrost liczby pasażerów w komunikacji krajowej. Dane za kwiecień będą jeszcze lepsze. Przy zachowaniu takiej dynamiki kwestią czasu jest powrót do liczby pasażerów sprzed kilku lat.
Jeszcze w zeszłym roku spółka była nakierowana przede wszystkim na pozyskanie większej dotacji, co ostatecznie udało się osiągnąć…
Chciałbym wyjaśnić pewną rzecz. PKP Intercity otrzymuje pieniądze w ramach PSC (Public Service Contract). Jak sama nazwa wskazuje, jest to kontrakt, na podstawie którego wykonujemy usługę. Bez tej umowy prawdopodobnie nie jeździlibyśmy w relacjach, które nie gwarantują takiego potencjału przewozowego jak połączenia pomiędzy największymi miastami. Nie nazywajmy tego dotacją, bo tę dostajemy z Unii Europejskiej na zakup taboru. W przypadku PSC otrzymujemy pieniądze za wykonaną usługę. Oczywiście, to tylko kwestia definicji, ale warto to sobie uświadomić. Jeżeli zna pan historię spółki, to wie pan, jaki był jej wynik przed przejęciem OPM (chodzi o Oddział Przewozów Międzywojewódzkich, przekazany do spółki PKP Intercity z PKP Przewozy Regionalne w ramach tzw. usamorządowienia PR w 2008 r. – przyp. red.). Przewoziła ona ok. 8-10 mln pasażerów, była rentowna i choć może nie do końca poukładana, to jednak dużo łatwiejsza w zarządzaniu. Teraz mamy umowę PSC i obowiązek wykonywania przewozów, które zamawia resort. Ale podkreślam, że to nie jest tak, iż otrzymujemy pieniądze za darmo, ponieważ dla wykonania tej usługi musimy wykonać określoną pracę przewozową, która wiąże się z konkretnymi, wysokimi kosztami.
Czy zniesiecie zakaz sprzedaży biletów na pokładzie Pendolino ze słynną karą 650 zł?
Na razie obniżyliśmy opłatę dodatkową. Widzimy, że nasi klienci respektują zasady panujące na pokładzie Pendolino. Przypadki pasażerów bez biletów zdarzają się sporadycznie. Od 5 maja dzięki aplikacji IC Mobile Navigator można dokonać transakcji nawet na 5 minut przed odjazdem pociągu. To ułatwienie dla tych, którzy kupują w ostatniej chwili.
Czyli nie jest pan zwolennikiem zakazu sprzedaży biletów na pokładzie Pendolino?
Jestem zwolennikiem rozwiązania, w którym każdy pasażer ma miejsce siedzące. To kwestia komfortu podróży, który chcemy zagwarantować. Zależy mi również na tym, aby mniej popularne pociągi nie jeździły puste, a kara nie zniechęcała tych, którzy po prostu nie zdążyli pójść do kasy. Stąd m.in. zmiana w IC Mobile Navigatorze. We wszystkim trzeba szukać „złotego środka”.
To tylko fragment rozmowy. Cały wywiad ukazał się w numerze 6/2015 miesięcznika "Rynek Kolejowy". Zapraszamy do Empików!