Ledwo producenci taboru kolejowego odetchnęli po długoletnim zastoju, przyszedł kryzys. Choć zamówienia są, trzeba o nie powalczyć.
Lata 90. dla branży były wyjątkowo chude. PKP przestały kupować wagony już w 1989 r. Firmy produkujące i remontujące tabor zostały zmuszone do ograniczenia produkcji i redukowania zatrudnienia. Przetrwali tylko najsilniejsi, którzy nauczyli się konkurować na innych rynkach i produkowali głównie na eksport.
Sytuacja zmieniła się jakieś dwa lata temu. Pojawiły się pieniądze z Unii Europejskiej, poprawiła się też kondycja finansowa Grupy PKP. Jednocześnie największemu polskiemu przewoźnikowi urosła konkurencja, więc potrzeba zakupu nowego taboru stała się paląca. Nie wszystkie zakłady zdążyły odbudować nadwątlone w ciężkich czasach siły wytwórcze, a już nadeszło nowe zagrożenie,
Złe prognozy
Jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja branży była optymistyczna. Zbliża się Euro 2012 i powiązane z nim inwestycje, także na kolei. Grupa PKP ostro się wzięła za swój wysłużony, "pełnoletni" tabor. Rozwijają się prywatni przewoźnicy cargo, pojawiają się niepowiązani z PKP przewoźnicy pasażerscy. Wszyscy potrzebują lokomotyw, wagonów, szynobusów. Ale...
- Gospodarka kręci się wolniej, spada też zapotrzebowanie na przewozy towarowe. Nawet gdy o kryzysie nie było jeszcze słychać, kolejowe przewozy towarowe miały coraz gorsze wyniki. Przewoźnicy cargo muszą się przygotować na - prawdopodobnie - kilka lat strat. Nie będą mieli środków na zakupy. Dlatego producenci taboru towarowego mogą odczuć skutki kryzysu - przewiduje Jakub Majewski z Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei.
Osobowe ratują
Do 2012 r. Grupa PKP przeznaczy na tabor 1,2 mld euro. Te pieniądze pochodzą z budżetu państwa, funduszy unijnych i środków własnych. Jak przewiduje Jakub Majewski, to państwowi przewoźnicy osobowi mogą uratować branżę producentów taboru.
- Przewoźnicy pasażerscy mogą się okazać jednymi z najpewniejszych płatników. Jest duże zapotrzebowanie na szynobusy i tramwaje. Można zakładać, że producenci ostro powalczą o te kontrakty - uważa Jakub Majewski.
Bardzo możliwe, że zaczną konkurować nie tylko między sobą. Ostatnio pojawiły się głosy, że Grupa PKP będzie szukała nowego taboru aż w Chinach, bo tamtejsi producenci mają ceny nawet o 40 proc. niższe niż rodzimi.
- Procedury przetargów i zamówień nie przesądzają o tym, z jakiego kraju ma pochodzić dostawca nowych i modernizowanych składów - wyjaśnia Michał Wrzosek z PKP SA.
Krajowych producentów czeka zaciekła walka o klienta. A jest o co się starać.
PKP Intercity wybiera się na duże zakupy. W sumie na nowy tabor i modernizacje starego wyda prawie miliard euro. Lwia część z tego miliarda będzie pochodziła z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (POiŚ). Unia sfinansuje program modernizacji taboru, w ramach którego PKP Intercity planuje kupić 20 pociągów zespolonych wielosystemowych, dostosowanych do prędkości 200 km/h i 36 elektrycznych zespołów trakcyjnych dostosowanych do prędkości 160 km/h. Poza tym 380 wagonów osobowych zostanie wysłanych do remontu. PKP szacuje koszt wykonania tego programu na około 723 mln euro. Z tego ze środków POiŚ zostanie przeznaczonych około 360 mln euro. Nie mniejsze zakupy PKP Intercity sfinansuje ze środków własnych i kredytów bankowych. Spółka kupi 10 lokomotyw wielosystemowych, dostosowanych do prędkości 200 km/h. Ponadto zmodernizuje 310 wagonów przystosowanych do prędkości 160-200 km/h, wyposażając je w system SUW 2000, umożliwiający jazdę po torach o różnej szerokości. Wszystkie te inwestycje pochłoną łącznie około 200 mln euro.
4,7 tys. - tyle wagonów mają przewoźnicy pasażerscy w Grupie PKP.
1058 - tyle elektrycznych zespołów trakcyjnych wykorzystuje PKP w ruchu regionalnym.
690 - tyle wagonów chce zmodernizować PKP Intercity do 2012 r.