Komornik zajął szynobus w raciborskim Kolzamie, który miał trafić na tory małopolskiej kolei. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że urząd marszałkowski będzie musiał wykupić go na licytacji, choć zapłacił już za niego pół ceny - pisze Gazeta Wyborcza.
To drugi taki pojazd produkowany w tych zakładach dla naszego województwa. Jeden wozi już pasażerów, wkrótce miał dołączyć do niego wagon zajęty przez komornika. Wykonany został w połowie i w myśl umowy odpowiedzialny za politykę transportową w regionie urząd marszałkowski zapłacił już za niego 2 mln zł. Pozostałe 2,6 mln zł miało trafić na konto po ukończeniu prac. Niestety - nakaz sądowy umożliwił wierzycielom zajęcie majątku, z wagonem włącznie. Dlaczego urząd zdecydował się na złożenie zamówienia w zadłużonym przedsiębiorstwie?
- Nic nie wskazywało, że firma ma kłopoty. Pierwszy pociąg zrobiła bez większych problemów, a gdy nasi przedstawiciele odwiedzili fabrykę, by zapłacić pierwszą ratę, też nie wyczuli niebezpieczeństwa - tłumaczy Paweł Jastrzębski, dyrektor departamentu gospodarki i infrastruktury urzędu marszałkowskiego. - O całej sprawie dowiedzieliśmy się z mediów - przyznaje.
Teraz urzędnicy chcą doprowadzić do unieważnienia wyroku.
- Płaciliśmy za poszczególne części wagonu. Od interpretacji prawniczej zależy, jak traktować kupno - czy od momentu zapłacenia wszystkiego, czy od wystawienia faktury. Bo my uważamy, że wagon jest nasz - upiera się dyrektor Jastrzębski.
We wtorek do sądu w Gliwicach wyjechała delegacja urzędu, by złożyć tam powództwo przeciw komorniczej egzekucji.