Strajk został zorganizowany w proteście przeciwko planowanemu zamknięciu 38 linii kolejowych drugorzędnej ważności. Ministerstwo gospodarki i transportu stwierdziło, że akcja protestacyjna nie miała sensu, ponieważ żadna decyzja dotycząca przyszłorocznego rozkładu jazdy nie została jeszcze podjęta.
Burmistrzowie i inni urzędnicy samorządowi miejscowości, które miałyby ucierpieć z powodu planowanych zmian, twierdzą, że wycofanie z ich regionów kolei spowoduje ich transportowe i gospodarcze upośledzenie.
Socjalistyczni deputowani do węgierskiego parlamentu zdecydowali się poprzeć zamknięcie tylko tych linii, na które zgodzą się przedstawiciele lokalnych władz. Sprzeciwili się tym samym decyzji kierownictwa partii Związek Wolnych Demokratów (koalicyjnego partnera rządzącej Węgierskiej Partii Demokratycznej), kontrolującego ministerstwo gospodarki i transportu.
Związki zawodowe kolejarzy już zapowiedziały kolejny, dłuższy, 6-godzinny strajk 18 lub 21 listopada, jeśli ministerstwo nie rozpocznie negocjacji.
* Fot. R. von Bagratuni.