W sobotę 14 lutego - dwa miesiące po oficjalnym otwarciu - narciarze mogli wreszcie wjechać kolejką na górę Żar na Żywiecczyźnie.
Kolej linowo-terenową na Żar budowano od lipca zeszłego roku. Polskie Koleje Linowe przeniosły do Międzybrodzia Żywieckiego kolejkę, która woziła turystów na Gubałówkę. Było to możliwe, bowiem Żar ma dokładnie taki sam profil.
Dwa lata temu zakopiańską kolejkę zmodernizowano. Używane wagoniki zostały wyremontowane i przewiezione do Międzybrodzia. Tutaj ułożono torowisko, wybudowano stacje i nowoczesny, oświetlony stok narciarski o długości 1600 m. Inwestycja kosztowała 17 mln zł.
PKL cieszyły się, że kolejkę udało się wybudować w rekordowym tempie. W grudniu zeszłego roku odbyło się oficjalne otwarcie. Skończyło się na poświęceniu, bowiem żółto-niebieskie wagoniki nie ruszyły. Okazało się, że są kłopoty z elektronicznym systemem sterowania, łącznością radiową i trzeba przeprowadzić jeszcze wiele prób technicznych. - Musieliśmy to zrobić, bo bezpieczeństwo pasażerów jest dla nas najważniejsze. Dlatego kolejkę uruchamiamy dopiero teraz - powiedziała nam Teresa Kęsek, kierowniczka działu eksploatacji i marketingu PKL.
Na Żar przyjechało wielu narciarzy. - Zaglądałem tu już wcześniej, ale kolejka nie działała. Bardzo mi się podoba stok narciarski. Jest dobrze przygotowany - mówił pan Krzysztof z Katowic.
Kolejka będzie działać od godz. 9 do 20. Jeden przejazd kosztuje 5 zł, karnet na 10 przejazdów 35 zł, karta dzienna 55 zł.
- Żar może dorównać popularnością Gubałówce. Zimą atrakcją będą narty, a latem piękne widoki - mówi Kęsek.