Co najmniej 12 osób zginęło, a co ok. 150 zostało rannych w piątek, w wyniku wykolejenia pociągu w środkowej części Filipin - poinformowały władze. W poniedziałek, dyrektor kolei państwowych podał się do dymisji. Pociąg jadący do stolicy kraju, Manili, prawdopodobnie poruszał się z nadmierną prędkością w stosunku do fatalnego stanu torowiska. Według relacji świadków, pociąg jechał ok. 70 km na godzinę, czyli trzykrotnie przekroczył prędkość dopuszczalną na tym górzystym terenie.
Cztery z pięciu wagonów składu runęły do głębokiego na 12 metrów wąwozu w okolicy miejscowości Padre Burgos w prowincji Quezon, ok. 150 km na południowy wschód od Manili. Pociąg wiózł ok. 400 pasażerów. Do akcji ratunkowej włączyli się okoliczni mieszkańcy.
Victor Ziga, dyrektor Filipińskich Kolei Państwowych, napisał w oświadczeniu towarzyszącym dymisji, iż wypadek w Quezon, jest tragicznym, ale mocno spóźnionym sygnałem alarmowym dla rządu, który od lat zaniedbuje finansowo kolej. Ziga, który przepracował na stanowisku zaledwie miesiąc, zażądał także, przeprowadzenia analizy działalności całej dyrekcji FKP od 2001 roku.
Według oficjalnych danych w ciągu ostatnich 10 lat na Filipinach doszło do 844 wykolejeń pociągów. 65 z nich miało miejsce w 2003 a 47 w 2003 roku.