Niedawny zamach terrorystyczny na pociągi w Madrycie zaszokował świat liczbą ofiar i miejscem zbrodniczego ataku. Nie była to jednak pierwsza akcja tego rodzaju. Od roku 2000 kolej była celem zamachów bombowych, do których doszło (lub je udaremniono), w Indiach, Rosji, Francji, na Filipinach, w Republice Czeskiej, RPA, Izraelu i w Niemczech. Który kraj będzie następny na tej liście i czy służby wywiadowcze oraz siły bezpieczeństwa są w stanie zapobiec powtórce madryckiego dramatu? - zastanawia się "Polska Gazeta Transportowa".
Pytanie takie stawiane jest dziś w Polsce i innych krajach europejskich, w Ameryce i w Azji, gdzie codziennie dziesiątki, jeśli nie setki milionów osób korzysta z pociągów czy metra. Tragedia w hiszpańskiej stolicy nie musi być ostatnią. I nikt nie może zagwarantować, że nasze koleje nie staną się celem terrorystycznego zamachu. Wychodząc z tych założeń władze PKP powołały sztab antykryzysowy, na dworcach pojawiło się więcej policji. Zaktywizowano SOK-istów, którzy oprócz patrolowania obiektów dworcowych czy peronów, zabezpieczają również składy pociągów oczekujących na stacjach postojowych. Strażnicy baczniejszą niż zwykle uwagę zwracają na pozostawione torby, plecaki czy paczki. Jak poinformował członek zarządu PKP SA Radosław Żołnierzak, PKP rozważa też podjęcie nadzwyczajnych środków ostrożności, takich jak użycie wojska do ochrony strategicznych obiektów kolejowych.
Zatłoczone pociągi podmiejskie i kolej podziemna są idealnym celem dla terrorystów, "zapewniającym" dużą liczbę ofiar i medialne nagłośnienie zamachu. Zagrożenie jest więc ze wszech miar realne, a możliwości przeciwdziałania mu ograniczone. Najbardziej nawet nowoczesne środki monitoringu pasażerów, zwiększona i zaostrzona kontrola policji, szeroka akcja uświadamiająca skalę zagrożenia nie są w stanie uchronić przed niebezpieczeństwem pasażerów korzystających z kolei. W USA odnotowuje się np. codziennie 10 mln podróży, a same tylko waszyngtońskie metro przewozi 842 wagonami 600 tys. osób, korzystających z 83 stacji. Władze federalne w ubiegłorocznym budżecie przeznaczyły na bezpieczeństwo lotnicze 4,5 mld dol. a na kolejowe - tylko 65 mln, choć pięć razy więcej Amerykanów korzysta z pociągów niż z samolotów.
Kolejowy ruch pasażerski w Europie, według danych UE, jest dwanaście razy większy niż w USA, środki finansowe na przeciwdziałanie potencjalnym zamachom terrorystycznym na kolejach równie znikome, a arsenał środków zaradczych ograniczony. Po wydarzeniach w Madrycie brytyjska policja transportowa, której 2000 pracowników odpowiada za bezpieczeństwo na 16 tys. km krajowej sieci kolejowej i 3 tys. stacji, otrzymała 200 dodatkowych etatów. W londyńskim metrze zwiększono liczbę cywilnych patroli policyjnych, porozlepiano plakaty wzywające pasażerów do zachowania czujności. We Francji do ochrony stacji kolejowych zaangażowano dodatkowo 500 żołnierze, przede wszystkim na trasach superszybkich pociągów TGV łączących Paryż z Lyonem i Marsylią. Podobne działania podjęto w innych krajach.
Rosnące ryzyko zamachów terrorystycznych zrodziło pytanie, czy na kolejach nie należałoby wprowadzić podobnych środków bezpieczeństwa, jakie od lat stosowane są na lotniskach. Wspomniana już brytyjska policja transportowa poważanie rozważała możliwość rutynowej i dokładnej kontroli bagażu na stacjach położonych przy głównych liniach kolejowych. Problemem jest jednak to, że praktycznie nie da się na nich zapewnić 100 % bezpieczeństwa - zauważał serwis BBC News z 16 marca. - Są to zazwyczaj duże, otwarte dla wszystkich budynki z wieloma wejściami. Wszystko zaprojektowane jest w ten sposób, aby umożliwić szybki przepływ pasażerów. Teoretycznie istnieje co prawda kilka przeszkód, które mogą bardzo utrudnić podłożenie bomby w pociągu i następnie ukrycie się w tłumie podróżnych, czy odpalenie ładunków przytwierdzonych do ciała zamachowca. Podczas gdy możliwe jest zainstalowanie wykrywaczy metali oraz urządzeń do prześwietlania bagażu na głównych stacjach kolejowych, to w przypadku takiego systemu transportu masowego jak londyńskie metro nawet najbardziej pobieżne kontrole muszą doprowadzić do ogromnego chaosu. Podkreśla się też, że wprowadzenie dodatkowych środków bezpieczeństwa wydłużyłoby czas oczekiwania na podróż.
Innego zdania są podróżni. Blisko 79% pasażerów w Niemczech, ankietowanych w tydzień po zamachu w Madrycie, akceptowało przeprowadzanie na stacjach kolejowych takich samych kontroli jak na lotniskach. Nie obawiali się oni chaosu na dworcach kolejowych czy wydłużenia czasu podróży. Jednak Fritz Behrens, minister spraw wewnętrznych w landzie Północna Nadrenia-Westfalia uważa, że działania takie będą nieskuteczne. Podobnie twierdzi Asa Hutchinson, podsekretarz stanu w gabinecie prezydenta George'a Busha. Jego zdaniem dokładna kontrola bagażu w "bardzo otwartych" amerykańskich kolejach będzie całkowicie niepraktyczna.
Wielu ekspertów uważa, że na kolejach można tylko przeciwdziałać terrorystycznej groźbie, ale nigdy nie uda się jej wykluczyć. Zdaniem James Blomfielda, cytowanego przez "International Herald Tribune" pasażera londyńskiego metra, podróżowanie tym środkiem lokomocji przypomina obecnie grę w ruletkę. Takiej skali zagrożenia nie odczuwają zapewne pasażerowie chronionego i monitorowanego metra w Warszawie. Nie znaczy to jednak, że możemy się w nim dziś czuć całkowicie bezpieczni.