Pomimo nagłośnienia problemu i rozpoczęcia poszukiwań zagranicznych inwestorów, Koleje Greckie OSE wciąż generują 3 miliony euro strat dziennie. Strat, które sięgnęły już 13 miliardów euro, czyli równowartości 5% greckiego PKB.
Jak donosi New York Times, już w 2009 roku przedstawiciele instytucji finansowych takich jak Goldman Sachs czy Morgan Stanley sugerowali, że aby uniknąć bankructwa Koleje Greckie musiałyby zwolnić połowę z ok. 7 tysięcy swoich pracowników. Co więcej, część zobowiązań firmy musiałby wziąć na siebie rząd. Według ostatnich dostępnych danych, w 2008 roku OSE odnotowały przychód rzędu 253 milionów euro i ponad miliard euro strat.
Niestety, problem zapaści w OSE przez długi czas ignorowano i nawet teraz, gdy spółka generuje 3 miliony euro strat każdego dnia, wciąż brak zdecydowanych działań ze strony greckich władz. Co prawda niedawno pojawiły się informacje o tym, że planowana jest sprzedaż 49% udziałów w Trainose, do 2007 spółce zależnej Kolei Greckich, ale póki co nie widać tłumów firm zainteresowanych taką inwestycją. Jak na razie rozmowy w tej sprawie toczyły się jedynie z francuskim SNCF, ale ich rezultat nie jest jeszcze znany.
Zdaniem Nikolaosa Kioutsoukisa, szefa związku zawodowego greckich kolejarzy, winę za tragiczny stan kolei w tym kraju ponoszą niskie ceny usług, chybione inwestycje i brak politycznego wsparcia. Kioutsoukis zapowiedział, że w przypadku prób prywatyzacji spółki i zagrożenia miejsc pracy, związkowcy wyjdą na ulicę.
W 2008 roku koszty związane z wypłatą pensji przekroczyły sumę obrotów OSE o prawie 79 milionów euro.