Stan tramwajów w Gdańsku niezależnie od tego, czy jest to sprzęt już wysłużony, czy zupełnie nowy, pozostawia wiele do życzenia. Składy są na tyle zaniedbane, iż często zdarza się, że tramwaje wyjeżdżają na miasto z niesprawnymi hamulcami – informuje „Dziennik Bałtycki”.
Dziennik publikuje wypowiedzi anonimowych pracowników ZKM. Pierwszy z nich twierdzi, że zdarza się, że ten sam tramwaj zjeżdża kilka razy dziennie na kilka minut do zajezdni z powodu tej samej usterki. Są książki techniczne, ale w zasadzie nie ma sensu ich wypisywać, bo usterki często i tak nie są naprawiane. Jest presja na motorniczych, by nawet w przypadku awarii tramwaju wykonywać kursy, bo ZKM dostaje pieniądze za każdy przejechany kilometr każdego wagonu, i jeśli następuje zjazd do zajezdni, to tych pieniędzy nie ma. Często w kabinach nie działają radiotelefony - motorniczowie zgłaszają awarie przez prywatne komórki.
Drugi dodaje, że nie są naprawiane, bo nie ma części. Następnego dnia autobus wyjeżdża w trasę bez naprawy lub zrobiony "na drucik". Natomiast trzeci dorzuca, że ZKM oszczędza nie tylko na częściach, ale i na bezpieczeństwie pasażerów. W oknach służących w razie wypadku jako "wyjście awaryjne" często w uszczelce nie ma uchwytu, czyli kółeczka do zerwania uszczelki i wypchnięcia okna – czytamy w „Dzienniku Bałtyckim”.
Rzecznik ZKM milczy. Wiceprezydent Gdańska, Andrzej Bojanowski, potwierdza, że stan tramwajów w mieście pozostawia wiele do życzenia, ale nie tylko ZKM jest za to odpowiedzialne. Winni są także pasażerowie, którzy nie dbają o tramwaje i je dewastują. Jednocześnie zapowiada kontrole i nie wyklucza konsekwencji personalnych w ZKM – pisze „Dziennik Bałtycki”.
Więcej