- Przecieranie szlaków w Europie i zdobywanie mocnej pozycji na rynkach zagranicznych może potrwać wiele lat. PKP Cargo za późno wzięło się za rozwijanie działalności za granicą - powiedział PAP dyrektor programowy RBF Adrian Furgalski.
Adrian Furgalski zwrócił uwagę PAP, że PKP Cargo jest drugim pod względem wielkości przewoźnikiem kolejowym w Unii Europejskiej i przez 10 lat istnienia jego pozycja nie była zagrożona. - Na razie jeden kontrakt, który PKP Cargo ma w Niemczech, to jest nic. Ale należy pamiętać, że kiedy inny przewoźnik CTL Logistics wchodził na polski rynek, też był niepozorny, a teraz jest ważnym graczem. Jest, więc ważne, by nie prężyć muskułów, tylko systematycznie i metodycznie zdobywać kolejne zlecenia, co na tak wymagającym rynku jak niemiecki może być trudne - dodał.
Jakub Majewski w rozmowie z PAP ocenił, że jeśli PKP Cargo chce konkurować na zagranicznych rynkach musi się sporo nauczyć. - Nie da się wprost przełożyć doświadczenia związanego z transportem surowców, czy kruszyw na bardziej skomplikowane przewozy. Poza tym, na innych rynkach przewoźnicy budują swoją przewagę konkurencyjną choćby na zaawansowanych systemach informatycznych wspierających organizację przewozów, czy na optymalizacji kosztów. Tymczasem PKP Cargo na razie stawia raczej na ilość przewozów. Jeśli będzie walczyć o zagraniczne kontrakty, to będzie mniej ważne ile setek wagonów posiada, ale czy jest wśród nich tabor specjalistyczny i czy firma jest w stanie szybko i profesjonalnie zrealizować zamówienie - powiedział.