Przyjezdni przychodzą do mnie zszokowani i mówią: "w takim syfie w życiu nie siedzieliśmy" - twierdzi pani Irena z kiosku na Dworcu Fabrycznym. - Są obrzydzeni, a ja się wstydzę, że jestem z Łodzi
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" odwiedzili dworzec Łódź Fabryczna, żeby obejrzeć miejsce, które przynosi Łodzi wstyd. - To coś już dawno przestało być dworcem - narzeka Roman Dudycz, łódzki przedsiębiorca. - Wszyscy o nim zapomnieli.
Pierwsze wrażenie przyjezdnego? Dziurawy dach nad peronem, brudna woda kapie z przerdzewiałych blach. Przy wyjściu na postój taksówek można się przewrócić na luźnych płytach chodnikowych. Brudne okna, potrzaskany beton, dziurawy asfalt. Każde wolne miejsce oblepione kożuchami podartych ogłoszeń. Na końcu torów - zniszczone lampy sygnalizacyjne. Z zabytkowego budynku dworca odpada tynk, na dachu rośnie brzoza. Wzdłuż czwartego peronu ciągną się ohydne baraki, które chyba nigdy nie były remontowane.
- To jest wstyd dla miasta - denerwuje się Beata Szostak, czekająca na pociąg do Warszawy. - Nigdzie nie widziałam równie zapuszczonej stacji.
- Widywałem brudniejsze dworce, ale to było w Rumunii. Tu na początek wystarczyłaby woda z proszkiem do prania, szczotka i odrobina chęci - dodaje Marcin Kępiński z Rogowa.
Otoczenie Fabrycznego: chyba nigdy niemyte i niemalowane kioski gastronomiczne, dziury w jezdniach, kamienice przy ul. P.O.W. i Składowej, które czekają na remont od pół wieku. Na Dworcu Fabrycznym czas zatrzymał się w miejscu jakieś 40 lat temu. Przyjezdnych witają na murach reklamy restauracji zlikwidowanych za PRL-u i sterty śmieci w zakamarkach trawnika. W parku naprzeciwko straszy ruina stróżówki przy cerkwi.
W tłumie krążą bezdomni. Nagabują o pieniądze. Najczystszym miejscem dworca jest toaleta. Mało kto jednak z niej korzysta. Wstęp kosztuje dwa złote. Oszczędni załatwiają się w krzakach lub za budynkami. - Nie wpuszczę nawet takiego, co jest w dużej potrzebie. Mamy tu kamery i musiałabym z własnej kieszeni płacić - rozkłada ręce pracownica.
Nad dworcem unosi się smród. Podobnie jest w przejściu podziemnym do ul. Traugutta i Kilińskiego. Pomazane ściany, nazwy klubów sportowych z gwiazdą Dawida zamiast środkowej litery. Oznakowania pasów na jezdni są prawie niewidoczne. Biała farba już dawno starła się z asfaltu.
Do plusów można zaliczyć liczną ochronę na dworcu, zadbane kwietniki przy postoju taksówek i w miarę starannie utrzymany park Moniuszki. Jedna z kamienic jest w remoncie. Ma więc szansę odzyskać dawną urodę.
Kto odpowiada za porządek na Fabrycznym i w jego otoczeniu?
1/ Sam dworzec, budynki, perony, estetyka - PKP.
2/ Dworzec autobusowy (malowanie krawężników, ławek, porządek na stanowiskach autobusów, częściowo zieleń) - PKS.
3/ Pozostałe tereny zielone, przejście podziemne, przystanki, kosze na śmieci, dziurawe jezdnie - Urząd Miasta Łodzi.
4/ Kioski - prywatni właściciele lub dzierżawcy, RUCH.
5/ Zaniedbane kamienice - Administracja Nieruchomości "Ogrody Sukiennicze".
Zapisz się do newslettera:
