Tajna operacja ABW. Kolejarze twierdzą, że podczas świąt agencja nadzorowała ich pracę. Według nich istniało zagrożenie atakami terrorystycznymi
Otrzymaliśmy sygnały, że w miniony poniedziałek ABW ogłosiło stan podwyższonej gotowości na kolei. Trwał on aż do środy do godziny 8 rano. - Agencja miała dostać sygnał, że pociągi, dworce i wiadukty kolejowe mogą być celem ataków terrorystycznych podczas Wszystkich Świętych - precyzuje jeden z lubelskich kolejarzy.
Kolejarze nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem, bo jak mówią ABW zabroniła im udzielania jakichkolwiek informacji. Niektórzy twierdzą, że w czasie godzin pracy nie mogli nawet rozmawiać przez telefony komórkowe. - Byliśmy pod stałym nadzorem. Agenci dyżurowali przez całą dobę i cały czas monitorowali sytuację na dworcach i trasach kolejowych - mówi inny z kolejarzy.
W stan podwyższonej gotowości antyterrorystycznej zostały postawione służby techniczne w całej sieci PKP. Kontrolowane były: dworce kolejowe, perony, pociągi, wiadukty, mosty, trakcja kolejowa, a także osoby podejrzane. Kolejarze mieli obowiązek informować agencję o wszelkich nieoczekiwanych wypadkach. Agenci chcieli wiedzieć o nieplanowanych postojach pociągów na trasie i o osobach kręcących się przy torowiskach.
Gdy oficjalnie dzwonimy do dyspozytury lubelskiego PKP z pytaniem o kontrolę ABW, jej pracownik informuje: - To jest tajemnica zakładu.
Zbigniew Tracichleb, dyrektor Zakładu Przewozów Regionalnych PKP w Lublinie: - Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć tym informacjom. Oficjalnie nikt mnie o niczym nie informował.
Lubelska delegatura ABW twierdzi, że zagrożenie atakami terrorystycznymi utrzymuje się na stałym poziomie. Jednak pytana o kontrolę kolei kluczy w odpowiedziach. - Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć - mówi Agata Studenny, rzecznik lubelskiej delegatury ABW.
Magdalena Stańczyk, rzecznik ABW w Warszawie twierdzi, że agencja nie prowadziła działań na kolei.