Z powodu korzystnej ceny, jaką zaproponowała PESA w przetargu na dostawę siedmiu niskopodłogowych tramwajów dla Częstochowy, prezydent miasta ogłosił dokupienie ósmej sztuki. Urzędnicy miejscy nie wiedzieli jednak, że zgoda Urzędu Marszałkowskiego na zakup nie oznacza przyznania dodatkowych funduszy z Unii Europejskiej.
MPK szacowało, że za siedem sztuk przyjdzie zapłacić 63 mln zł (z tego 85 proc. to dotacja z Unii Europejskiej). Tymczasem z przetargu wyszło, że będzie to tylko 50 mln. Stąd prośba do rozdzielającego dotacje marszałka o zgodę na zwiększenie zamówienia. Informacja, że Częstochowa kupi nie siedem lecz osiem tramwajów, pojawiła się również na stronie internetowej Urzędu Miasta. Ale dobę później zniknęła. Bez wyjaśnienia. Okazało się, że urzędnicy prezydenccy nie doczytali w piśmie od marszałka, że ten - godząc się na ósmy tramwaj - pozostawił dotację na niezmienionym poziomie - opisuje "Gazeta Wyborcza".
- Marszałek zezwolił na zakup kolejnego tramwaju nie przeznaczając nań środków, które pozostały po korzystnym przetargu - utyskiwał na ostatniej sesji rady miasta prezydent Matyjaszczyk Tymczasem generalną zasadą jest: przy rozdzielaniu pieniędzy unijnych oszczędności przetargowe trafiają do instytucji, które wnioskowały o dotacje z UE, ale trafiły na listę rezerwową - tłumaczy "Gazeta Wyborcza". Ani miasto, ani MPK bez dotacji unijnych nie sfinansują zakupu dodatkowego składu.
Więcej